czwartek, 26 kwietnia 2012

POWSTANIE SUWALSKIEGO PUŁKU PIECHOTY

...Nasz sen rycerski, sen o szpadzie wreszcie się dzisiaj jawą stał.

W dniu 3-VI-1923 odbyła się w Suwałkach piękna uroczystość wręczenia chorągwi 41 Suwalskiemu pułkowi piechoty, odznaczonemu krzyżem „Virtuti Militari“. Z racji tej podajemy historję powstania pułku i 2 fotografje z uroczystości wręczenia chorągwi pułkowi.

 Generał dyw. Osiński wręcza chorągiew d-cy 41 p.p. majorowi K. Hozerowi w Suwałkach 3-VI-1923

 D-ca O. K. III, generał brygady Malczewski, wpisuje się do księgi pamiątkowej 41 p. p. 3-VI-1923

W dniu 3-VI-1923 odbyła się w Suwałkach piękna uroczystość wręczenia chorągwi 41 Suwalskiemu pułkowi piechoty, odznaczonemu krzyżem „Virtuti Militari“. Z racji tej podajemy historję powstania pułku i 2 fotografje z uroczystości wręczenia chorągwi pułkowi.Po rozbrojeniu I, II i Iii-go korpusu Wschodniego oraz po rozwiązaniu części legjonów cały kraj był pokryty siecią tajnych organizacyj wojskowych pod nazwą P. O. W.Organizacja ta była bardzo silna także i w Suwalszczyźnie, gdzie prócz wielu luźnych oddziałków został sformowany „Oddział Polskiej Siły zbrojnej w Suwałkach“, liczący do 400 ludzi i podzielony na 3 kompanje. Dowódcą oddziału był pułkownik Franciszek Ostrowski. Kompanje ćwiczyły w lesie, w ukryciu przed niemcami. Niejednokrotnie nawet próbowano walki z nimi, lecz bezskutecznie gdyż siły były za słabe a i organizacja niedomagała. Przy organizowaniu P.O.W. w Suwalszczyźnie największe zasługi, położył ks. Modzelewski, proboszcz z Bargłowa. Oddziały te były zawiązkiem 1 Suwalskiego pułku Strzelców.Pułkownik, wówczas major Mackiewicz był jeszcze podczas okupacji niemieckiej w Komisji Wojskowej w Warszawie, jako referent informacyjny i personalny. Jako syn ziemi Suwalskiej żywo zainteresował się losami organizacyj w Suwalszczyźnie i wogóle na Wschodzie i postanowił nawiązać z niemi łączność. 8 listopada 1918 roku będąc zarazem referentem spraw wschodnich, major Mackiewicz przedstawił, w Sztabie Genealnym projekt stworzenia zakonspirowanych pułków w Mińsku, Wilnie i w Suwałkach. Na dowódcę oddziałów Suwalskich wyznaczony był pułkownik Gawroński, który ulokował się w Szczuczynie w ziemi Łomżyńskiej, gdyż w Suwałkach trwała jeszcze okupacja niemiecka. On też był pierwszym dowódcą pułku Suwalskiego, choć ten jeszcze oficjalnie nie istniał. Adjutantem był podporucznik Haberling.
Z ramienia Sztabu Generalnego major Mackiewicz przedstawił całą sprawę na posiedzeniu Rady Ministrów i uzyskał na organizacje wschodnie pół miljona marek, z czego na organizację Suwalską wyznaczył 50000 marek. W listopadzie 1918 roku pośród obywateli kresowych powstał projekt utworzenia dywizji wojska. Na czele komitetu, który się nazwał „Komitetem Obrony Kresów“ (K. O. K.) stanął p. Sapieha, (przedstawicielem komitetu przy pułku Suwalskim był. p. Kmita). Komitet ten rozwinął bardzo szeroką i owocną działalność, czyto przez zasilanie nowotworzących się oddziałów gotówką, czyto przez zakładanie kantyn, sklepów, herbaciarni gospód dla zaspakajania codziennych potrzeb żołnierza.Na dowódcę tej dywizji został wyznaczony gen. Odyniec, potem gen. Wacław Iwaszkiewicz, b. dowódca 3 dywizji w I Korpusie Wschodnim. Na szefa sztabu został powołany major Mackiewicz, który jednak na tem stanowisku był tylko 1 dzień, ponieważ Szef Sztabu Gener. nie zgodził się na jego odejście. Major Mackiewicz opracował projekt rozkazu organizacyjnego dywizji, której nadano nazwę „Litewsko-Białoruskiej Dywizji Strzelców“, z podziałem na 3 Brygady. Pułki dostały nazwy: Suwalski, Wileński, Kowieński,Miński, Grodzieński i Nowogródzki pułk strzelców. Na miejsce tworzenia się 1 Suwalskiego pułku strzelców został wyznaczony Zambrów, miasteczko w ziemi Łomżyńskiej. Projekt ten został zatwierdzony przez dowódcę dywizji i opublikowany. Niedługo potem przyjechał do dywizji major Mackiewicz i został wyznaczony na dowódcę Suwalskiego pułku. Dnia 19-go grudnia 1918 roku został wydany rozkaz organizacyjny pułku i od tej chwili datuje się oficjalne istnienie pułku.W dniu ukazania się rozkazu organizacyjnego pułk składał się tylko z dowódcy pułku, adjutanta podporucznika Lutostańskiego, kilku innych oficerowi 16 szeregowych. Jednym z pierwszych szeregowych w pułku był obecny podporucznik Jerzy Tyszka, który pełnił funkcję szefa kancelarji, pisarza, gońca i t. p. Dowódca pułku zwrócił się do ówczesnego inspektora wyszkolenia armji generała Berbeckiego i otrzymał do pułku ś.p. podporucznika Zalewskiego, Jagodzińskiego i Badjora, 1 podoficera i 3 szeregowych, którzy jako pochodzący „z Wermachtu“ byli dobrze wyszkoleni Od tego czasu organizacja pułku potoczyła się raźniej. Major Mackiewicz wydał odezwę do mieszkańców Suwalszczyzny, gorąco nawołując do wstępowania do pułku. Pierwsza pośpieszyła na zew Suwalska P. O. W., która wysłała zupełnie zorganizowaną kompanję. Pierwsza przybyła do pułku kompanja pod porucznikiem Użupisem i ta weszła w skład pułku jako kompanja pierwsza. W początkach stycznia 1919 roku przyprowadził znaczniejszy oddział (130 ludzi) porucznik Wieczerzyński, potem znowu podporucznik Klott. Porucznik Mackiewicz przyprowadził zupełnie zorganizowaną kompanję z 33 pułku z Łomży, która powstała z ochotników dążących z Suwalszczyzny do swego pułku, a których początkowo wcielono do 33 pułku. Wskutek energicznej interwencji majora Mackiewicza ludzi tych odesłano do Suwalskiego pułku. Oddziały te, niezważając na olbrzymie niebezpieczeństwo ze strony Niemców, którzy niemiłosiernie prześladowali najmniejszy przejaw myśli wojskowej polskiej, przekradały się przez gęsto obstawioną linję demarkacyjną z bronią, z końmi, czasem nawet turbując po drodze niemców i dążyły do Zambrowa. Celem werbowania ochotników i skierowania ich do pułku, w pogranicznych z Suwalszczyzną miasteczkach stacjonowani byli oficerowie — komendanci. W Rajgrodzie był porucznik Cieliński, w Szczuczynie kapitan Juszczacki, w Łomży porucznik Sadowski itd. Nie było dnia, w którym nie przybyłoby kilku ochotników szeregowych i oficerów. Przy wyborze oficerów major Mackiewicz wykazał wielką skrupulatność i znajomość ludzi, a mając dość rozległe stosunki wybierał ludzi jak najlepszych.Warunki przy tworzeniu pułku były bardzo ciężkie. Brak było umundurowania, ekwipunku, prowiantu, a nawet drzewa do opalania koszar. Żołnierze często cierpieli głód i chłód, ale to zupełnie nie mroziło ich zapału i nikt nie słyszał narzekań. Wszystkie braki i niedostatki znoszono cierpliwie rozumiejąc, że trudy te znosi się dla zmartwychwstałej Ojczyzny. W tem właśnie ujawniły się gorące uczucia patrjotyzmu i miłości ojczyzny wśród szerokich warstw społeczeństwa Suwalskiego tembardziej, że do pułku garnęła się oprócz inteligencji młodzież miejska i robotnicza.Nie zważając na piętrzące się ze wszystkich stron przeszkody organizacja wewnętrzna pułku postępowała dość szybko. Już w połowie stycznia zorganizowano 3 kompanje piechoty i 1 kompanję karabinów maszynowych (1-szą dowodził porucznik Wierzbowski, 2-gą por. Zebrowski, 3-cią ppor. Rotkiewicz, kompanją K. M. por. Użupis). Czynną też była pułkowa szkoła podoficerska pod kierownictwem ś.p. podporucznika Zalewskiego, który z podporucznikiem Jagodzińskim i pod por. Englichtem położył bardzo wielkie zasługi przy wyszkoleniu kadr podoficerskich pułku. W tym też czasie przybył do pułku oddział złożony z 40 ochotników z Litwy, z okolic Olity. Oddział ten był zupełnie uzbrojony, przyprowadził konie wierzchowe i tabory i dał początek oddziałowy konnych wywiadowców (O. K. W.), który w późniejszych walkach oddał pułkowi bardzo cenne usługi, jako oddział bojowy, używany w- pierwszym rzędzie do wywiadów i do służby łączności.W pierwszych dniach lutego odbyło się uroczyste zaprzysiężenie pułku w Zambrowie. Do przysięgi stanął cały pułk t. j. 1, 2, 3-cia i tworząca się 4-ta kompanja pod dowództwem ś. p. podpor. Żylińskiego, kompanja K. M., O. K. W. i Szkoła Podoficerska. Umundurowane kompletnie były 1, 2-ga i część 3 ciej kompanji, reszta zaś pułku była w cywilnych ubraniach. Jak wyglądał pułk świadczy wymownie fakt, że nawet niektórzy oficerowie, jak np. ś. p. podporucznik Żyliński defilowali w cywilnem ubraniu i w meloniku. Pomimo to już wówczas się widziało, że to będzie wojsko i to tęgie wojsko.Dnia 12-go lutego 2 kompanje piechoty i 1-sza K. M. wyruszyły na front bolszewicki. Przez Białystok, w którym jeszcze gospodarowali Niemcy, oddziały nasze przejechały w zamkniętych wagonach i zatrzymały się na stacji Roś za Wołkowyskiem. Wojska nasze wówczas zajmowały obszary Białej Rusi, opuszczane stopniowo przez Niemców. Bolszewicy również starali się zająć zwolnione tereny i zadaniem naszych oddziałów było przeciwdziałać temu. Na pułk Suwalski wypadł rejon Wołkowysk-Mosty-Skidel. Na tym to terenie z początku operowały oddziały Kowieńskiego pułku.Dnia 15-go lutego dołączyła tam i 3-cia komp. z plutonem K. M. pod dowództwem podpor. Bójnowskiego.Po wymarszu pierwszych dwóch kompanij w pole dnia 13-go lutego cały pułk przeszedł z Zambrowa do Ostrów-Komorowa.Dnia 22-go lutego reszta pułku w składzie 4-ej, tworzącej się 5-ej kompanji, oraz pułkowej kompanji K. M. wyruszyła na front.Jak widać z powyższego pułk wówczas liczył około 600 ludzi i miał już zupełnie zorga­nizowane 4 kompanje piechoty, 2 kompanje K. M., oddział konnych wywiadowców (dowódca kpt. Szczęsnowicz) oraz prawie utworzoną komp. 5-tą (dowódca por. Reutt) i w zaczątkach organizowanie kompanji 6-tej (dowódca ś. p. por. Matarewicz). Pierwsze 4 kompanje piechoty i 1 K.K.M. tworzyły I Baon (dowódca kpt. Zelawski, adjutant ppor. Badjor) reszta kompanij miały tworzyć baon Il-gi (dowódca kpt, Juszczacki, adjutant ppor. Dąbrowski).Pułk wyruszył na front w stanie opłakanym. Za wyjątkiem 1, 2 i 3-ej kompanji, które były dość dobrze umundurowane, 4-ta kompanja nie miała płaszczy, 5-ta zaś była zupełnie nie umundurowana. Nie było ani jednej kuchni polowej, brakowało taborów i koni wierzchowych. Pomimo to ruszano na front chętnie i ochoczo. O stopniu poświęcenia i cierpliwości żołnierzy dowodzi jaskrawo fakt, że poiczas podróży w nieogrzewanych wagonach (m-c luty) bez płaszczy częściowo bez mundurów nikt nie narzekał i nie szemrał. Na zapytanie dowódcy pułku w jednym z wagonów, w którym wszyscy żołnierze tańczyli z zimna, jak się czują, odpowiedziano z humorem, że dla ojczyzny wszystko znieść można i że zagrzeją się w walkach z bolszewikami. To napawało otuchą i wiarą, że przyszłość bojowa pułku będzie świetna tembardziej, że składał się z samych ochotników, przeważnie członków P.0.W. z ludzi pełnych poświęcenia i miłości ojczyzny, którzy na pierwszy zew do szeregów porzucili ogniska domowe i chaty rodzinne, mimo prześladowań wroga, który znęcał się za to nad ich rodzinami. Zespół oficerów był również dobrany, co należy zawdzięczać dowódcy pułku majorowi Mackiewiczowi.Po tygodniowym postoju w opuszczonym przez niemców Białymstoku, gdzie dnia 23-go lutego odbyła się wielka uroczystość objęcia tego miasta od okupantów, ruszył pułk dalej. Czas postoju w Białymstoku wykorzystano na uporządkowanie i lepsze zorganizowanie pułku. Dnia 27-go lutego pułk w składzie grupy operacyjnej Zaniemeńskiej pod dowództwem pułk. Dziewulskiego dowódcy 4-go pułku ułanów wyruszył przez Wołkowysk do Mostów, ostatniej stacji na tej linji w posiadaniu Polski. Tu weszły pod bezpośrednie rozkazy dowódcy pułku kompanje, które przedtem wyruszyły na front—tak, że dnia1. III. 1919 roku w okolicy Mostów stanął cały pułk. Tu też zaszła mała zmiana w organizacji pułku a mianowicie: 4-ta kompanja została przesunięta z 1-go Baonu do Ii-go jako kompanja 7-ma, tak że baony składały się obecnie z trzech kompanij. W przyszłości brakujące do liczby 4-ch kompanje miały być doformowane—w I Baonie 4-ta pod dowództwem por. Cielińsklego, w Il-m 8-ma pod kpt. Miluskim.Tak więc w dniu 1-go marca 1919 roku cały pułk stanął oko w oko z nieprzyjacielem, gotowy do krwawej walki.

Michał Hurczyn

czwartek, 19 kwietnia 2012

Polskie Pieśni i Piosenki Patriotyczne


 

BOGURODZICA – najstarsza utrwalona polska pieśń religijna i najstarszy zachowany polski tekst poetycki . Utwór powstał w średniowieczu, najprawdopodobniej na przełomie XIII i XIV wieku . Najprawdopodobniej jest przeróbką pieśni pogańskiej. Pierwszy zapis tekstu jest późny, bo z początku XV wieku, wcześniejsze zapisy mogły zaginąć, ale też tekst mógł krążyć w obiegu ustnym.

1. BYWAJ DZIEWCZĘ ZDROWE (Pożegnanie). Liryczna pieśń powstańca żegnającego ukochaną przed wymarszem do walki. Powstała prawdopodobnie jeszcze w 1830 roku na początku Powstania Listopadowego. Do dziś pozostała jedną z najpopularniejszych pieśni patriotycznych i jest chętnie śpiewana przez różne zespoły i solistów. Nie wiadomo kto jest jej twórcą.

2. MAZUR WOJENNY (Nasz Chłopicki wojak dzielny). Pieśń o naczelnym wodzu Powstania listopadowego generale Józefie Chłopickim. Śpiewana po raz pierwszy 28 grudnia 1830 roku w Teatrze Narodowym w Warszawie. Muzykę skomponował Karol Kurpiński (1785-1857), a autorem tekstu jest przypuszczalnie Jędrzej Słowaczyński.

3. WARSZAWIANKA. Jest do dziś najsłynniejszą polską pieśnią patriotyczną i wojenną. Tekst tej pieśni napisał francuski poeta Casimir Delavigne, zafascynowany dochodzącymi do Paryża wieściami o wolnościowym zrywie Polaków, a przekładu francuskiego tekstu dokonał Karol Sienkiewicz (1793-1860), historyk, publicysta i poeta (stryjeczny dziadek Henryka Sienkiewicza). Pieśń ta została po raz pierwszy wykonana pod batutą kompozytora Karola Kurpińskiego 5 kwietnia 1831 r. w antrakcie przedstawienia w Teatrze Narodowym. Dzięki swej porywającej melodii Warszawianka zdobyła ogromną popularność i jest dziś wykonywana podczas uroczystości patriotycznych. Jest bez wątpienia najznakomitszą pieśnią Powstania Listopadowego.

4. TYSIĄC WALECZNYCH (Pułk czwarty). Pieśń patriotyczna o krwawej bitwie pod Olszynką Grochowską. Twórcami jej są cudzoziemcy: muzykę skomponował Francuz Joseph Denis-Doche, autorem tekstu był Julius Mosen (1803-1867), pisarz i poeta niemiecki. Napisał ten wiersz na cześć dziesięciu ocalałych żołnierzy z Czwartego Pułku, udających się przez Prusy na emigracje. Przekładu niemieckiego tekstu Mosena dokonał Jan Nepomucen Kamiński (1777-1855), aktor, reżyser i założyciel teatru polskiego we Lwowie; autor licznych sztuk teatralnych oraz tekstów pieśni patriotycznych. Zasługa upamiętnionego w pieśni IV Pułku Piechoty Królestwa Polskiego było zdobycie w listopadowej nocy (29-11.1830 r.) Arsenału, co miało istotne znaczenie dla dalszego przebiegu powstania. Żołnierze tego pułku wsławili się także w walkach pod Zakrzewem, Dobrem i Wawrem, w bohaterskiej obronie Olszynki Grochowskiej i Warszawy.

5. DO BRONI LUDY (Marsz Mierosławskiego). Rewolucyjna pieśń bojowa z okresu Powstania w Wielkopolsce, Wiosna Ludów, 1848 rok. Tekst nieznanego autora ozdobił arię ze słynnej opery Gaetano Donizettiego "Łucja z Lammerrnoor". Do dziś chętnie wykonywana przez różne zespoły wojskowe.

6. JESZCZE JEDEN MAZUR DZISIAJ (Ostatni mazur). Bardzo popularny do dziś mazur jest w repertuarze wielu zespołów estrady wojskowej i zespołów ludowych. Autorem tekstu Ostatniego mazura jest Ludwik Ksawer Łubiński (1839-1892), twórca wierszowanych utworów patriotycznych, uczestnik Powstania Styczniowego. Twórcą melodii jest Fabian Tymolski (1828-1885), kompozytor około 200 tańców (mazurków, polonezów, polek, marszów, krakowiaków i kołomyjek), znany dzisiaj tylko z tej jednej pieśni.

7. HEJ STRZELCY WRAZ (Pieśń strzelców). Muzykę i słowa Pieśni strzelców napisał w 1863 r. Władysław Ludwik Anczyc, (1823-1883) poeta, i dramaturg znany przede wszystkim jako autor sztuki Kościuszko pod Racławicami. Pieśń strzelców znana jest także pod tytułem Marsz strzelców z 1863 r,. W latach pierwszej wojny światowej była ona ulubioną pieśnią legionistów.

8. JAK TO NA WOJENCE ŁADNIE (Piosenka ułańska). Rodowód piosenki sięga Powstania Styczniowego 1863 roku. Tekst oparty na źródłach ludowych napisał Władysław Tarnowski (pseudonim Ernest Buława), melodia ludowa. Wielka popularność pieśni przypada na lata pierwszej wojny światowej. Powstały wówczas nowe wersje tekstu.

9. WOJENKO, WOJENKO! Jedna z najpopularniejszych piosenek z czasów I wojny światowej. Powstała przypuszczalnie w sierpniu 1917 roku i od razu zyskała sobie ogromną popularność. Autor tekstu nieznany, melodia ludowa.

10. PRZYBYLI UŁANI (Pieśń Czwartego Szwadronu). Pieśń Przybyłi ułani pod okienko powstała w 1914 roku. Autorem tekstu ułożonego do melodii ludowej jest Feliks Gwiżdż (1885-1952), dziennikarz, literat, działacz niepodległościowy, oficer IV Pułku Piechoty Legionów.

11. O MÓJ ROZMARYNIE. Jedna z najbardziej znanych i lubianych piosenek żołnierskich powstała przed I wojną światową. Ludowa melodia pieśni pochodzi z XVII wieku. Test złożony z kilku zwrotek jest dziełem kilku autorów, wśród nich hrabiego Wacława Denhoffa-Czarnockiego (1895-1927), poety, twórcy wierszy patriotyczno-żolnierskich, podporucznika I Brygady Legionów, obrońcy Lwowa. Pieśń ta bardzo rozpowszechniła się w czasie działań wojennych 1914-1918. Od tego czasu należy do najczęściej śpiewanych piosenek żołnierskich.

12. HEJ, HEJ UŁANI! (Ułani, ułani, malowane dzieci). Wesoła i dowcipna piosenka nieznanego autora, śpiewana początkowo w I Korpusie Polskim w latach 1917-1918. Melodia ludowa. Do dziś bywa atrakcją repertuarową wielu zespołów wojskowych.

13. PIECHOTA. Znana i lubiana piosenka, powstała prawdopodobnie pod koniec I wojny światowej. Popularność zdobyła dopiero w latach międzywojennych. Melodię skomponował Leon Łuskino (1872-1948), literat i kompozytor, pułkownik Wojska Polskiego. Według niektórych autorów on także napisał słowa tej pieśni; za twórcę tekstu podawany jest również Bolesław Lubicz-Zahorski.

14. A CZYJEŻ TO IMIĘ (Samosierra). Tekst Marii Konopnickiej, melodia nieznanego kompozytora. Popularna piosenka o sławnym zdobyciu wąwozu Samosierra przez polską kawalerię w okresie wojen Napoleońskich. Śpiewana chętnie przez żołnierzy w okresie międzywojennym.

15. SERCE W PLECAKU. Ulubiona piosenka z czasów okupacji i Powstania Warszawskiego. Twórcą jest Michał Zieliński (1905-1939), podoficer Wojska Polskiego, członek orkiestry garnizonowej w Truskawcu w latach 1926-1939, później uczestnik kampanii wrześniowej, następnie walk II Armii Wojska Polskiego. W 1933 roku napisał wiersz na konkurs ogłoszony przez gazetę Żołnierz Polski. Po dokonaniu korekt i dodaniu refrenu dołączył go do skomponowanej przez siebie melodii. Utwór dość szybko zdobył ogromną popularność i był powszechnie śpiewany w latach II wojny światowej.

16. ROZSZUMIAŁY SIĘ WIERZBY PŁACZĄCE. Najpopularniejsza pieśń polskich partyzantów śpiewana w czasie II wojny światowej na terenie całej okupowanej Polski. Jej pierwowzorem była piosenka Rozszumialy się brzozy płaczące, której tekst napisał Roman Ślęzak (1909-1968), zapożyczając melodię pierwszej części popularnego marsza Pożegnanie Słowianki, skomponowanego w 1912 roku przez Wasyla Agapina. Roman Ślęzak był nauczycielem muzyki w Szkole Podoficerskiej Nr 3 w Nisku nad Sanem. Wielka popularność tej pieśni rozpoczęła się w 1943 roku kiedy nieznany autor uaktualnił jej tekst, pozostawiając melodię niezmienioną.

17. MARSZ PIERWSZEGO KORPUSU. Bardzo popularna pieśń żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR. Powstała w 1943 roku, autorem tekstu jest poeta Adam Ważyk (1905-1982), melodię skomponował Aleksander Burchacz, chórmistrz i kompozytor. Melodia ta została zaczerpnięta z wcześniej napisanego przez kompozytora instrumentalnego Marsza Aliantów.

18. OKA. Najpopularniejsza pieśń żołnierzy polskich w okresie powojennym. Powstała w 1943 roku w Sielcach nad Oką w czasie formowania Polskiej Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Autorem tekstu jest Leon Pasternak. Melodia ludowa.

19. FIZYLIERZY. Piosenka żołnierzy Pierwszej Dywizji Kościuszkowskiej, powstała w 1943 r. do znanej melodii Morze nasze morze. Tekst napisał Stanisław Nadzin.

20. CZERWONE MAKI NA MONTE CASSINO. Bardzo popularna i lubiana powszechnie pieśń o czerwonych makach powstała na ziemi włoskiej. Melodia i dwie pierwsze zwrotki powstały w nocy z 17 na 18 maja 1944 roku, podczas pamiętnej bitwy o Monte Cassino, trzecia zwrotka natomiast 18 maja już po zwycięskim jej zakończeniu. Autorem tekstu jest Feliks Konarski (Ref-Ren), żołnierz II korpusu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pod dowództwem generała dywizji Władysława Andersa. Kompozytorem melodii jest Alfred Schutz, dyrygent i aktor, członek Teatru Żołnierza Polskiego, stacjonującego w Campobasso pod Monte Cassino.

piątek, 13 kwietnia 2012

Jan Leon Hipolit Kozietulski

Popiersie patrona 3. Pułku Szwoleżerów Mazowieckich
19 maja 2002 roku przed budynkiem Muzeum Okręgowego w Suwałkach odbyła się uroczystość powtórnego odsłonięcia popiersia patrona
3. Pułku Szwoleżerów Mazowieckich, płk. Jana Hipolita Kozietulskiego.





Powtórnego, ponieważ po raz pierwszy ceremonii tej dokonał
2 lipca 1930 roku prezydent Ignacy Mościcki, który przebywał w Suwałkach na trzydniowych obchodach dziesięciolecia
3. Pułku Szwoleżerów. Odlany w brązie wizerunek Kozietulskiego zdobił pułkowe koszary przy ulicy Sejneńskiej do
września 1939 roku,
wówczas bowiem został ukryty przez opuszczających miasto szwoleżerów, a odnaleziony
kilka miesięcy później przez Niemców zaginął, by do Suwałk powrócić dopiero po wielu latach.
Foto:Marek Wasilewski

sobota, 7 kwietnia 2012

Józef Grzegorek 2 Pułk Ułanów

Józef Grzegorek 1904 - 2003.
Uczestnik walk w kampanii wrześniowej w składzie 2-go Pułku Ułanów Grochowskich i 101-go Pułku Ułanów Krechowieckich w składzie II Warszawskiej Dywizji Pancernej.

J.Grzegorek w mundurze 2 Pułku Ułanów


                           W rzędzie pierwszym 5 po prawej stoi J.Grzegorek

                              
                             Józef Grzegorek leży na ziemi w środku



Podróż przez ocean 3 z lewej J.Grzegorek



                                          Morze Martwe 1942/43


Syria 1942/43


                                                 Palestyna 1943


                                    Egipt - kurs mechaników czołgów
                               

                        1pułk ułanów-wspólny obiad z gen Andersem                             

                              
                                                   W Anglii



                               J.Grzegorek z A.Podhorską Szlenkier


Porucznik Józef Grzegorek i starszy syn śp.majora Stanisława Żukowskiego

                              


                            
                                        
                          
                                       
                                        
                             

środa, 4 kwietnia 2012

2 Pułk Ułanów - por.Józef Dąbrowski ofic.admin.Płatnik pułku lata 30


Na przystani Klubu Wioślarskiego w Starym Folwarku - czwarty z prawej


 
Z rodziną

       
W kancelarii

Lanca – najsławniejsza polska broń

 „…Protoplastą lancy była włócznia.Groty początkowo wykonywane były z krzemienia, później w brązu, a w końcu z żelaza. Długość drzewca i kształt grotu decydowały o sposobie jej użycia. Przybierała więc różne formy: od pilum (broń rzymskiego legionisty służąca do miotania o bardzo rozbudowanym grocie) i podobnej angony (oszczep do miotania, narodowa broń frankońska) poprzez długą sarissę (broń piechoty macedońskiej, której długość dochodziła nawet do ponad 6 metrów) do średniej długości spisy. We wczesnym średniowieczu nadal jest to najbardziej popularny ro­dzaj broni. Sama jej symbolika jest na tyle silna, że zaczyna się pojawiać z wizerunkiem władcy. Przypisuje się jej cechy szczególne, a nawet sakral­ne. Włócznia św. Maurycego (Sacra Lanceta) jest tego przykładem. W XI wieku włócznia zaczyna się zmieniać. Drzewce zostaje wydłużone, grot staje się masywniejszy. Doprowadza to do wykształcenia się na Za­chodzie Europy kopii rycerskiej znanej tam pod nazwą lancy. Mniej więcej w tym samym czasie na Rusi pojawia się sulica. (lekki oszczep bojowy z krótkim drzewcem oraz osadzonym na nim długim i wą­skim grotem). Gdy w XVI wieku na polu bitwy, coraz bardziej staje się powszechna broń palna, kopia stopniowo wychodzi z użytku. Inaczej toczy się historia broni drzewcowej na Wschodzie Europy. W Polsce kopia rycerska przei­stacza się w kopię husarską długości około 5 metrów, wydrążoną w środku i zaopatrzoną w grot długości ok 50 centymetrów. *(1) Ta broń przyczynia się znacznie do wielkich zwycięstw jazdy polskiej w XVI i XVII wieku. W XVI wieku w formacjach jazdy lekkiej pojawia się nowy rodzaj broni -jest nią rohatyna. Była to broń charakteryzująca się drzewcem średniej dłu­gości (w stosunku do kopii). W „Porządku wojennym” z 1668 roku Fredro opisuje ją następująco „Rohatyna winna być długa na pięć łokci, albo tro­chę mniej”. Przeliczając te wartości w układzie metrycznym, możemy przy­jąć, że długość jej liczyła ok. 3 metrów. Rohatyna służyła do wykonywania pchnięć, ale również do rzucania. Źródłosłów rohatyny wydaje się być ru­ski. Z terenów Rusi prawdopodobnie za pomocą Tatarów Krymskich i kaukaskiego pochodzenia Petyhorców przedostała się ona na tereny rdzen­nej Litwy. U schyłku XVIII wieku rohatyna staje się bardziej widoczna na polu bitwy. W czasie Wojny Północnej w obozie Augusta II Mocnego pod Rygą znajdowało się 1200 koni lekkiej jazdy tatarskiej uzbrojonej między innymi w rohatyny. Z części owej jazdy już po zakończeniu Wojny Północ­nej utworzone były dwie chorągwie, a towarzysze zwani byli potocznie uła­nami. Za panowania Augusta III stan lekkiej jazdy werbunku polskiego powiększa się do 15 chorągwi, a na uzbrojeniu owych widzimy broń drzewcową w typie rohatyny. Broń ta święci tryumfy na polach bitew I i II Wojny Śląskiej oraz wojny Siedmioletniej. W krytycznym momencie bitwy pod Kolinem 18.06.1757 roku ułani i szwoleżerowie sascy polskiego zaciągu rozbijają doszczętnie pruskich kirasjerów, łamią szeregi piechoty roztrzygając bitwę. Właśnie na okres wojny Siedmioletniej przypadają narodziny lancy. Wtedy to krystalizują się techniki jej użycia – zasadnicze ciosy, pchnię­cia i zasłony. Brak jest jednak ciągłości w zakresie nazewnictwa, chociaż źródła pruskie, austriackie i saskie mówią o tej broni jako o lancy. U Pola­ków najczęstszym określeniem jest dzida. W Polsce w wyniku reformy z 1776 roku nowo utworzone pułki straży przedniej otrzymują nową broń drzewcową będącą zmodernizowaną rohatyną – nazywaną proporcem. Drzewce jej liczyło 258,8 cm długości. Grot był trójgranny z dwoma wąsa­mi długości 24 cm. Ponadto była zaopatrzona w temblak i pętlę. Jeszcze jednym etapem przemian było przezbrojenie w 1789 roku kawalerii narodowej w broń, która nosi dalej nazwę kopii, jednak posiada wymiar 287,5 cm. Podczas wojny 1792 i 1794 broń drzewcową nie odgrywa znaczącej roli. W kilka lat później z Legionów gen. J. H. Dąbrowskiego po­wstaje pułk Ułanów Nadwiślańskich. Niemalże od początku jego istnienia ułani byli wyposażeni w lance. Historia tego pułku jest jednocześnie demonstracją lancy na terenie Europy. W bitwie pod Hohenlinden (3.XII.1800 r.) Polacy pokazali co warta jest lanca. I tak np por.Kostanecki z ośmioma ułanami szar­żując zdobywa baterię dział austriackich, ułan Pawlikowski bierze do niewoli przeszło 50 piechotnych Szwabów zabijając dwóch dowodzących nimi ofice­rów i kilku szeregowych.  Zwycięskie walki polskich ułanów wprawiają w zdumienie Francuzów. Po bitwie pod Wagram (6.VII.1809), gdzie szwoleżerowie gwardii szarżują na ułanów austriackich Schwarzenberga, zdobywają na nich lance, a potem dwa działa i biorąc 150 jeńców – Napoleon miał powiedzieć „Dać im te lance, jeżeli tak dobrze umieją się nimi posługiwać”. Nie tylko Francuzi zaczynają doceniać nową broń. Po walkach w Hiszpanii do polskich lansjerów przylgnął przydomek „Los infernos picadores”. Wiele innych przykła­dów z wojen napoleońskich świadczy o wyjątkowych sukcesach polskich ułanów i owej straszliwej dla wrogów broni jaką była lanca. Podczas Powstania Listopadowego lanca wraz z pułkami ułanów i krakusów po raz kolejny pojawiła się na polach bitew. Była co najważniejsze bronią tanią, znaną i sprawdzoną, bywało, że jedyną, w którą był uzbrojony ułan. Niewiele palnej broni i pałaszów uzbrajało nas, ale uzbrajały nas lance ta odwieczna broń polska, której każda inna ustąpić musi”. I musiała, – nią właśnie Polscy ułani w bitwie pod Grochowem hełmy wbijali na uszy kirasjerom księcia Albrechta. W Powstaniu Styczniowym lanca obok innej bro­ni białej jest głównym uzbrojeniem kawalerzysty – ułana. Dnia 26 VI 1863 roku pod Salichą w powiecie zasławskim doszło do bitwy między oddziała­mi jazdy powstańczej dowodzonym przez gen. Edmunda Różyckiego (syna Karola), a wojskami rosyjskimi. Pięć szwadronów polskich (około 280 ludzi) uzbrojonych głownie w lance, szable oraz niewielką ilość karabinów i pistoletów rozbiło trzy roty piechoty (około 700 żołnierzy) i sotnię kozaków.”
W czasie I wojny światowej ułani Legionów otrzymali lance na kilka miesięcy przed rozwiązaniem pułku. Ułani Legionu Puławskiego, ułani I i II Korpusu wschodniego używali lanc rosyjskich modeli 10901 i 1910. Szwoleżerowie Błękitnej Armii gen. Hallera nie mieli lanc.  W wojnie 1920 roku lanca powróciła do łask. Była używana przez polską kawalerię masowo i ze strasznym dla przeciwnika skutkiem. Z tego też powodu została na wyposażeniu kawalerii II Rzeczypospolitej. Na kilka lat przed wojną lance zunifikowano wg modelu lancy francuskiej z 1913r. „Od polskich formacji jazdy lanca została przyjęta przez prawie wszystkie państwa europejskie, a nawet używano jej w Meksyku, czy Indiach. Pomimo tego jest nierozerwalnie związana z postacią polskiego ułana” / Tomasz Karasiński „Lanca polskiego ułana ” Militaria zeszyt 6  W-wa 1977/

wtorek, 3 kwietnia 2012

OD SŁOWIANSKICH STANIC DO ORZEŁKA WOJSKOWEGO.

Najbardziej znanym epizodem bitwy pod Grunwaldem stoczonej 15 lipca 1410 r., uwiecznionym przez Jana Długosza, Jana Matejkę, Henryka Sienkiewicza i Aleksandra Forda jest upadek i podniesienie wielkiej chorągwi Królestwa z Orłem Białym. W pewnym momencie, w ogniu najgorętszej walki, chorągiew ta wysunęła się z rąk chorążego i upadła na ziemię. Na ten widok rycerze krzyżaccy zaintonowali już pieśń zwycięstwa, przedwcześnie jednak, bowiem... (tu oddajmy głos Długoszowi): „Dzielniejsi i ćwiczeńsi w bojach rycerze, którzy należeli do jej znaku, spostrzegłwszy to, natychmiast podjęli ją i kędy należało odnieśli. Gdyby nie tych dzielnych mężów odwaga, którzy ją piersiami swymi i orężem zasłonili, byłaby zapewne straconą (...) rycerstwo polskie, chcąc zmyć z siebie tę zniewagę, uderzyło z wielkim zapałem na nieprzyjaciela i wszystkie te hufce, które z nimi toczyły bitwę, poraziło na głowę, rozproszyło i zniosło”. Opis ten doskonale oddaje mentalność ówczesnego, średniowiecznego rycerstwa i znaczenie, jakie na polu bitwy przypisywano chorągwiom, zwłaszcza tym najważniejszym. Dzieje polskich symboli wojskowych nie zaczynają się jednak dopiero na polach Grunwaldu. I wcześniej, i później, nasi dzielni wojowie, rycerze, husarze, żołnierze z wielkim oddaniem i poświęceniem oddawali honory, a w potrzebie bronili pewnych specjalnych znaków symbolizujących ich plemię, księcia, króla, ziemię, wodza czy oddział. Właśnie o dziejach tych dawnych znaków, przemianach ich kształtu i symboliki aż po początek XIX stulecia, gdy wykształciły się formy będące bezpośrednim źródłem dla współczesnej polskiej heraldyki i symboliki wojskowej, chciałbym tu pokrótce opowiedzieć.
U ŻRÓDEŁ POLSKIEJ SYMBOLIKI WOJSKOWEJ
Symbole wojskowe są z pewnością tak stare, jak sztuka wojenna i same wojny. Już u zarania cywilizacji śródziemnomorskich, 2-3 tysiące lat przed naszą erą armie Egiptu, Babilonu, Asyrii, Hetytów i innych wojowniczych ludów posiadały swe znaki bojowe noszone na czele wojskowych oddziałów. Były to zazwyczaj różnego rodzaju rzeźbione z drewna, lepione z gliny, odlewane z metalu czy malowane podobizny opiekuńczych bogów poszczególnych miast, państw, królów czy wodzów. Symbole te zrodziła oczywiście praktyczna potrzeba odróżniania na polu walki oddziałów swoich od obcych, dzielenia armii na mniejsze jednostki, dowodzenia nimi i gromadzenia pod współnym znakiem w przypadku rozproszenia. Jednocześnie jednak symbole te od początku miały pewiem aspekt magiczny. Oznaczały szczególną opiekę tego czy innego boga nad armią i jej dowódcą, czasem uważanym, jak egipscy faraonowie, za potomka i spadkobiercę bóstwa przedstawionego na wojskowym znaku. Te najstarsze symbole wojskowe miały więc na pół kultowy charakter, w czasie pokoju przechowywano je w świątyniach i oddawano im cześć. W czasie bitew utrzymanie znaków i walka w ich obronie już wtedy stanowiły jeden z najważniejszych obowiązków wojownika. Znaki bojowe towarzyszyły także greckim i macedońskim hoplitom, perskim łucznikom i rzymskim legionistom.
O tych ostatnich znakach (signa militaria) wiemy nieco więcej. Ich podobizny można np. znaleźć na kolumnie Trajana w Rzymie i innych zabytkach. Od czasów reformy wojskowej Mariusza (107 r. pne) na czele legionu noszono wyłącznie orły (aąuila). Ich podobizny odlewane ze srebra umieszczano na drzewcu, a na towarzyszącej im płachcie barwnego sukna (vexillum) haftowano numer i nazwę legionu. W okresie cesarstwa do symboliki legionowej powróciły inne zwierzęta, np. stylizowane smoki, które od czasów cesarza Hadriana (117-138) były znakiem kohort. Obok nich pojawiały się i inne symbole, np. znakiem rzymskiego manipułu była najczęściej dłoń skierowana ku górze lub wieniec laurowy, oznaczające oczywiście zwycięstwo. Rzymskie orły i chorągwie legionowe zapadły głęboko w pamięć następnym pokoleniom Europejczyków. Do tych rozsławionych, zwycięskich znaków chętnie powracali w kolejnych wiekach różni wojowniczy władcy i wodzowie w swej symbolice. Wystarczy tu przyjrzeć się bliżej np. orłom francuskiej wielkiej armii Napoleona I.
Podobne znaki bojowe znane były także różnym barbarzyńskim sąsiadom Imperium Rzymskiego, np. Celtom, Germanom, Słowianom. Pozbawione były one w ogóle płachty materiału, a składały się z drewnianego lub metalowego drzewca i zatkniętych na nim figur, najczęściej drewnianych. Podobizna orła, tura, dzika, jelenia czy niedźwiedzia niesiona na czele oddziału wojowników mogła być tzw. totemem plemiennym - symbolizować mitycznego praojca całego plemienia, wcielenie przodków, albo bóstwo opiekuńcze. Rzymski historyk Tacyt wspominał, że plemiona Prusów osiadłe nad Bałtykiem nosiły obrazy świętych dzików, „które im służą za wszelki oręż i obronę”. Zachowany w londyńskim muzeum znak bojowy nieznanego króla anglosaskiego z połowy VII w., znaleziony w Sutton Hoo, ma formę wysokiej żelaznej żerdzi zwieńczonej u góry podobizną jelenia stojącego na pierścieniu. U Słowian tego typu znaki bojowe zwano stanicami. Ich nazwa wywodzi się od stanu, czyli namiotu, siedziby, schronienia, świątyni, ponieważ w czasie kampanii wojennych znaki takie zatykano przed wykonanym z żerdzi i skóry namiotem księcia lub wodza, na znak jego starszeństwa. W czasie pokoju zwykle przechowywano je w pogańskich miejscach kultu także nazywanych stanami. Według relacji duńskiego kronikarza z XI w., zwanego Sakso Gramatykiem, w Arkonie na wyspie Rugii na bramie grodu zatknięta była, wśród innych chorągwi wojennych, święta chorągiew boga Światowida zwana stanicą. Thietmar z Merseburga opisuje z kolei zwyczaj przechowywania stanic bojowych Wieletów w świątyni Swarożyca w Radogoszczy, skąd wynoszono je tylko na wojnę, gdzie strzegł ich doborowy oddział liczący 50 wojowników. Podczas jednej z wypraw wojennych Henryka II doszło do ostrego spięcia między Niemcami a wspomagającymi ich Wieletami, gdyż: „skarżyli się na to, że obrażono ich boginię. Albowiem jeden z ludzi margrabiego Hermana przebił kamieniem jej wizerunek na sztandarze. Kiedy jej kapłani donieśli o tym ze skargą cesarzowi, otrzymali jako odszkodowanie 12 talentów”. W pogańskiej świątyni w zachodniopomorskiej Wołogoszczy przechowywano złotą tarczę Jarowita, którą w czasie wojny uroczyście noszono przed wojskiem jako znak bojowy, gdyż jak wierzono, zsyłała zwycięstwo. Inne wzmianki na temat słowiańskich stanic, proporców i chorągwi znajdziemy we wczesnośredniowiecznych latopisach ruskich i eposie z XII w. Słowo o wyprawie Igora. Obok stanic rzeźbionych pojawiły się też z czasem malowane lub wyszywane na płachtach materiału, które także zatykano na wysokim drzewcu. Ostatecznie ta forma stała się dominująca. Pewnie zadecydowały tu względy praktyczne - łatwiejsze przechowywanie i transport tego typu znaków, np. w czasie przepraw rzecznych. Rozwijano je przy uroczystym wyprowadzaniu ze świątyni na znak rozpoczęcia działań wojennych oraz na postojach i w czasie bitew, podczas marszów zaś chorągwie można było zwijać. Pewien wpływ mogły mieć tu wzorce płynące ze wschodu i zmiany w uzbrojeniu - rozpowszecznienie zbrojnej we włócznie konnicy. Napływające do Europy z Azji koczownicze ludy stepowe, np. Hunowie, Awarowie, Pieczyngowie, Połowcy, Węgrzy i Tatarzy, doskonali jeźdźcy, już od dawna znali ten typ znaków bojowych. Rozpowszechnione później słowo chorągiew pochodzi np. od mongolskiego określenia znaku bojowego „horongo” lub „orongo ”. Z kolei wyraz proporzec pochodzi od starosłowiańskiego „propor”, który oznaczał to co fruwa, leci, a więc zapewne od początku określano nim znaki wojskowe z płachtą materiału.
Nasze najstarsze znaki wojskowe
Choć brak na to bezpośredniego potwierdzenia w źródłach pisanych czy ikonograficznych, wydaje się, że najstarsze polskie znaki bojowe, które towarzyszyły wojom przodków Mieszka I, jednoczących w IX i X w. pokrewne plemiona lechickie pod władzą Polan, przypominały owe wieleckie czy ruskie stanice. Pewnie także dedykowane były różnym pogańskim bogom, w czasie pokoju przechowywane w ich świątyniach, zaś na polu bitwy otaczane szczególną czcią i chronione przez doborowe oddziały wojowników. Można się zastanawiać, czy w ślad za chrystianizacją państwa polskiego przez Mieszka I w 966 r. poszło też schrystianizowanie owych znaków bojowych. Myślę, że tak. Ich prawdopodobne związki z pogańskimi kultami i kapłanami skłaniają do przypuszczeń, że były niszczone przez urzędników książęcych w pierwszej kolejności. Może niektóre z nich ukryto i podniesiono po raz ostatni w czasie reakcji pogańskiej po śmierci Mieszka II? Wojsko nie mogło jednak obyć się bez swych symboli. Zapewne więc za czasów Mieszka I i Bolesława Chrobrego stopniowo weszły w użycie nowe znaki bojowe, o chrześcijańskiej już symbolice, najpierw w najbliższym otoczeniu monarchów. Mogły one od razu otrzymać nowocześniejczą formę - malowanych płacht rozpiętych na drzewcach. Zapewne malowano lub wyszywano teraz na nich rozmaite symbole chrześcijańskie, np. znane z ówczesnej numizmatyki krzyże, prawicę Opatrzności, zwieńczony krzyżem dach kościoła czy gołębicę Ducha Świętego. Anonim zwany Gallem, relacjonując w początkach XII w. walki toczone przez Bolesława Krzywoustego w Czechach, opisuje wygląd jednej z polskich chorągwi. Towarzyszyła ona oddziałowi gnieźnieńskiemu i przedstawiała namalowaną lub wyszytą na barwnym płótnie podobiznę św. Wojciecha, patrona Polski. Nie można wykluczyć, że początki tej chorągwi sięgaj ą czasów Chrobrego, kanonizacji św. Wojciecha i zjazdu w Gnieźnie w roku 1000. Wtedy to, jak opisuje Gall, cesarz Otto III Rudy, urzeczony wspaniałością przyjęcia przygotowanego przez księcia Bolesława „zdjąwszy z głowy swój diadem cesarski, włożył go na głowę Bolesława na zadatek przymierza i przyjaźni, i za chorągiew triumfalną dał mu w darze gwóźdź z krzyża Pańskiego wraz z włócznią świętego Maurycego, w zamian za co Bolesław ofiarował mu ramię świętego Wojciecha”. Jeśli wierzyć odkrywcom sensacyjnego znaleziska archeologicznego dokonanego niedawno nad Jeziorem Lednickim koło Gniezna
  • rzekomej bulli Chrobrego, podobiznę tej właśnie chorągwi, czy raczej proporca, przymocowanego do włóczni św. Maurycego, wkrótce po zjeździe gnieźnieńskim polecił Bolesław umieścić na stemplu swej nowej pieczęci. Widnieje na niej symbol Chrystusa - złożony z nałożonych na siebie liter X oraz P, którego początki starożytna jeszcze legenda wiąże z pierwszym chrześcijańskim cesarzem - Konstantynem Wielkim. Byłby to zatem pierwszy znany symbol Polski, a zarazem uniwersalnego chrześcijańskiego Cesarstwa Rzymskiego. Nawet jeśli odrzucimy tę, opartą na bardzo wątłych podstawach, interpretację tajemniczego zabytku z Lednicy jako ołowianej pieczęci Bolesława Chrobrego, odciśnięty tam proporzec może posłużyć za przykład typowej dla XI czy XII wieku symboliki chorągiewnej. Podobne znaki musiały towarzyszyć oddziałom Mieszka I pod Cedynią, czy wojom Chrobrego pod Miśnią, Pragą, Niemczą i Kijowem. Opisując oblężenie grodu Niemczy na Dolnym Śląsku przez oddziały niemieckie w 1017 r. biskup Thietmar wspomina: „Nigdy nie słyszałem o oblężonych, którzy by z większą od nich wytrwałością i bardziej przezorną zaradnością zabiegali o swoją obronę. Naprzeciw pogan [Wieletów] wnieśli krzyż święty w nadziei, iż pokonają ich z jego pomocą”. To dowód na wykorzystywanie już w początkach XI stulecia przez Polaków symboliki chrześcijańskiej w czasie działań wojennych. Czy już wtedy piastowscy władcy umieszczali na swych proporcach znak orła? Wydaje się to wątpliwe. Co prawda prawdopodobnie to właśnie orzeł kryje się pod postacią tajemniczego ptaka na jednym z denarów Bolesława Chrobrego, jednak motywy doboru tego symbolu były raczej doraźne, okolicznościowe. Orzeł ten nawiązywał pewnie do symboliki cesarskiej Ottona III albo do postaci czy rodziny świętego męczennika Wojciecha, przy którego grobie w Gnieźnie spotkali się w 1000 r. obaj władcy. Jeśli nawet jakiś orzeł trafił na któryś z wojskowych proporców wojów z drużyny Chrobrego, to najwyżej jako jednen z wielu symboli chrześcijańskich. Mógł on oznaczać np. Chrystusa, sąd ostateczny, religijną kontemplację albo atrybut któregoś ze świętych. Mistrz Wincenty zwany Kadłubkiem, opisując na przełomie XII i XIII wieku walki, jakie książę Kazimierz Sprawiedliwy toczył z Rusinami pod Brześciem w 1182 r., wspomniał o „znaku zwycięskiego orła” przyświecającym Polakom. Myślę jednak, że nie chodzi tu o żaden autentyczny proporzec z orłem, tylko opis ten stanowi jeden z wielu przykładów antycznej erudycji pierwszego kronikarza - Polaka, nawiązanie do znaków rzymskich legionów.
Proporce przytwierdzano w X-XII w. do bojowych włóczni, służących zarówno pieszym, jak i konnym wojownikom do kłucia i rzucania podczas walki. Na jednej z monet przypisywanych Bolesławowi Szczodremu znajdziemy wyobrażenie konnego rycerza z proporcem w ręku. Proporce przytwierdzano przede wszystkim do włóczni książąt i dowódców oddziałów. Znak umieszczony na proporcu takiego dowódcy stawał się jednocześnie symbolem całego podległego mu oddziału. Proporzec księcia czy króla stawał się chorągwią całego wojska. Podczas bitwy proporce były ważnym środkiem łączności. Ich ruchy, stosunkowo dobrze widoczne nawet z daleka, w zamęcie walki, przekazywały walczącym wojownikom rozkazy zwierzchników. Były też świadectwem obecności na polu bitwy wodza, którego osobę symbolizowały. Otaczano je, zwłaszcza te ważniejsze, swoistym kultem, z poświęceniem broniono przed upadkiem i utratą, jednocześnie staraj ąc się zawładnąć znakami przeciwników traktowanymi jako szczególnie cenne trofea. Aby uczynić proporce bardziej widocznymi w warunkach pola walki, zaczęto zwiększać rozmiary niektórych z nich i umieszczać już nie na włóczni, lecz na specjalnym drzewcu, niczym dawne stanice. Opiekę nad nimi powierzano wybranemu rycerzowi towarzyszącemu dowódcy, czyli chorążemu. Kilka wzmianek o chorągwiach i znakach bojowych określanych jako „polskie” znajdziemy we wspomnianej już kronice Galla Anonima z początku XII w. Mianem chorążego określa on wojewodę Skarbimira, głównego doradcę i współpracownika
Bolesława Krzywoustego w tym okresie, była więc to funkcja bardzo zaszczytna i ważna.
Z czasów panowania synów tego władcy pochodzi cała galeria monet i pieczęci przedstawiających tego, lub innego księcia, w postaci pieszego albo konnego rycerza z włócznią i proporcem w ręku. Najstarszy jest denar z popiersiem Władysława II zwanego potem Wygnańcem z lat 1138-1146. Z proporcami zostali sportretowani na monetach jego bracia - Bolesław i Mieszko. Ten ostatni władca został także uwieczniony w podobnej pozie na pieczęci z 1145 r. Z powodu miniaturowego rysunku i niedoskonałości ówczesnej techniki rytowniczej na żadnym z tych proporców książęcych nie można dopatrzyć się jakichkolwiek znaków. Może pozostawiano je wtedy puste, a elementem wyróżniającym pozostawała tylko barwa? W następnym pokoleniu Piastów, działającym w 1 połowie XIII w., niemal każdy książę pozostawił po sobie pieczęć z wizerunkiem pieszego lub konnego rycerza dzierżącego włócznię z proporcem. Interesujące są tu chrągwie z pieczęci Konrada I księcia mazowieckiego i jego syna Bolesława. Widzimy na nich bowiem znak krzyża równoramiennego. Obok symboli chrześcijańskich zapewne umieszczano na ówczesnych proporcach osobiste znaki własnościowe książąt i dowódców oddziałów - wojewodów, rekrutujących się z grupy możnowładców. Te znaki kreskowe z motywami geometrycznymi, rozmaitymi strzałami, podkowami, krzyżykami itp., znane z najstarszych polskich pieczęci i interpretowane przez dawną historiografię błędnie jako znaki runiczne pochodzenia skandynawskiego, bardzo często później, z chwilą gdy przywędrował do nas z Zachodu obyczaj heraldyczny, stawały się godłami herbowymi najstarszych rodów rycerskich. Włócznia wraz z proporcem w XII i XIII w. była drugim obok miecza insygnium książęcym. Symbolizowała przede wszystkim, na wzór zachodniego prawa lennego, władztwo terytorialne, ale także władzę wojskową i zwycięstwo. W pontyfikale biskupów krakowskich zachowała się modlitwa, którą odmawiano przy wręczaniu księciu proporca w chwili inauguracji panowania. Wraz z rozpowszechnieniem ciężkozbrojnej konnicy rycerskiej, w XII-XIV w., dawne uniwersalne włócznie zastąpiły cięższe i masywniejsze kopie służące wyłącznie do rażenia wroga na wprost przez rozpędzonego jeźdźca. Utrzymał się, a nawet rozwinął zwyczaj umieszczania na nich symbolicznych proporców.
Obok proporców na polu walki używano długo jeszcze innych znaków bojowych o dawnej metryce. Podczas oblężenia pomorskiego grodu Białogard przez Krzywoustego, za znaki dla wojska służyły np. trzy tarcze - dwie czerwone i jedna biała. Inna, czerwona tarcza, posłużyła za znak do ataku dla załogi oblężonego Poznania podczas walk domowych między synami Bolesława Krzywoustego w 1145 r. Warto zwrócić uwagę na dobór barw tych tarcz. Być może dowodzi to pewnych upodobań barwnych naszych przodków, lub wysokich konotacji symbolicznych obu barw czerwonej i białej już w Polsce wczesnośredniowiecznej, w epoce przedheraldycznej. Gdy 100 lat później dotarły do nas z Zachodu herby, mogło to mieć pewien wpływ na dobór takich właśnie, a nie innych, barw godła i pola polskiego herbu państwowego. Rycerskie proporce i chorągwie Polaków
W drugiej ćwierci XII stulecia w najbardziej rozwiniętych krajach Europy Zachodniej - Francji, Niemczech, Anglii, północnych Włoszech i Hiszpanii pojawiły się pierwsze herby rycerskie. Szybkie rozpowszechnienie się herbów na Zachodzie dowodzi, że zwyczaj umieszczania znaków w polu tarczy i dziedziczenia ich doskonale odpowiadał panującym wówczas warunkom pola walki oraz stosunkom społecznym. Z czasem dzięki otoczeniu herbów opieką prawną i skodyfikowaniu sposobu ich tworzenia oraz prezentacji przez heroldów, rozwinęła się cała sztuka heraldyczna. Zasadom heraldyki podporządkowano także, funkcjonujące już od dawna, rycerskie proporce i chorągwie. Każdy herb mógł być przedstawiony na chorągwi na dwa sposoby. Czasem umieszczano na płachcie całą tarczę herbową z godłem, zachowując jego barwy. Płachta chorągwi mogła mieć wtedy barwę neutralną, nie związaną z barwami herbu. W drugim przypadku, częściej chyba stosowanym, pole chorągwi barwiono na kolor tarczy herbowej i wprost na nim umieszczano godło. Przestrzegano także zasady, aby godła na chorągwi, np. zwierzęta heraldyczne, były zwrócone w kierunku jej drzewca, a więc do wewnątrz. Nieco później rozpowszechniły się chorągwie pozbawione całkowicie rysunku godła na płachcie. Nawiązywały one do herbu tylko poprzez swe barwy. Najczęściej były to chorągwie dwukolorowe, złożone z barw godła oraz tarczy herbowej. Barwa godła, jako ważniejsza, zajmowała górny pas barwny chorągwi, zaś barwa pola tarczy - dolny pas chorągwi. Zgodnie z tymi zasadami zbudowane są liczne współczesne flagi państwowe, a wśród nich flaga polska. Barwy biała i czerwona odpowiadają herbowemu Orłu Białemu na czerwonym polu. Flaga ta jest w pełni zgodna z zasadami klasycznej, średniowiecznej heraldyki, w przeciwieństwie do niezbyt udanego polskiego herbu państwowego (wzór 1927/1990), przy którego projektowaniu popełniono wiele błędów wynikających z nieznajomości sztuki heraldycznej. Dojrzała heraldyka zachodnioeuropejska wytworzyła całą skomplikowaną hierarchię wojskowych znaków chorągiewnych, które zależnie od wojskowej i społecznej rangi swych posiadaczy, przybierały rozmaite kształty i rozmiary. Ślady znajomości tych zasad spotykamy z rzadka i w Polsce w źródłach z XV-XVI w.
Pierwszy wiarygodny opis polskiej chorągwi wojskowej ze znakiem orła pochodzi z drugiej połowy XIII w. Kronikarz Ottokar ze Styrii, opisując udział posiłkowych oddziałów książąt polskich w walkach czesko-węgierskich, wspomniał o ich głównym proporcu „czarnym jak węgiel” z białym orłem. Barwy tej chorągwi były więc dokładną odwrotnością, funkcjonującego już wtedy, herbu królów niemieckich. Z czasem książęta - jednoczyciele Polski - Henryk Probus, Przemysł II lub Władysław Łokietek zdecydowali się jednak na nieco inny wariant barwny swego herbu i chorągwi. Najstarszy zabytek przedstawiający białego orła w koronie w czerwonym polu to nagrobek księcia Henryka IV Probusa we Wrocławiu, datowany ostatnio na początek XIV w.
Można jednak przypuszczać, że takie właśnie barwy orła i pola wystąpiły już na proporcu Przemysła II, z którym dał się sportretować w 1290 r. na jednej ze swych pieczęci. Z chwilą koronacji królewskiej tego nieszczęsnego władcy w 1295 r., Orzeł Biały w koronie, umieszczony na królewskiej pieczęci majestatycznej, uzyskał nowe znaczenie - godła odnowionego Królestwa Polskiego. Tym samym chorągiew z orłem stała się oficjalną chorągwią państwową Królestwa Polskiego. Faktyczny zjednoczyciel Polski - Władysław Łokietek podtrzymał tradycję heraldyczną zapoczątkowaną przez Przemysła II i już w 1315 r. wystąpił na jednej z pieczęci z proporcem noszącym wizerunek orła w koronie. Od 1320 r. symbolizowała ona znów króla i Królestwo Polskie. Chorągiew ta towarzyszyła odtąd stale królom polskim w wojnach i ważniejszych uroczystościach. Rozwijano ją z chwilą koronacji nowego władcy, a kruszono jej drzewce wśród żałobnych jęków publiczności po odprawieniu egzekwii pogrzebowych po śmierci króla, np. Kazimierza Wielkiego w 1370 r., jak opisują Janko z Czarnkowa i Jan Długosz. Przynajmniej od czasów tego władcy chorągiew z Orłem Białym w koronie na czerwonym polu uzyskała jeszcze jedno, dodatkowe znaczenie. Stała się najważniejszą z polskich chorągwi ziemskich, symbolizującą stołeczną ziemię krakowską. Chorągwi tej używano podczas hołdów składanych królom Polski przez lenników, np. książąt mazowieckich, litewsko-ruskich, a po 1525 r. - książąt pruskich. Z pewnością chorąży Królestwa, czy raczej chorąży krakowski, dzierżył tę właśnie chorągiew na znak obecności króla podczas sławnej bitwy z Krzyżakami pod Płowcami w 1331 r. oraz w czasie wielu innych wypraw wojennych odbytych przez Władysława Łokietka i jego syna Kazimierza Wielkiego. Towarzyszyła ona także ich następcom.
Konne rycerstwo grupowało się podczas bitew w jednostkach organizacyjno-taktycznych zwanych chorągwiami. Ich nazwę zapożyczono, rzecz jasna, od znaku wojskowego - chorągwi. Stanowiły one symbol każdego z takich oddziałów i służyły ich dowódcom pomocą przy komunikowaniu się z rycerstwem, wydawaniu rozkazów itp. Początkowo przeważały w Polsce tzw. chorągwie rodowe, gdzie pod dowództwem jakiegoś możnowładcy gromadzili się jego współrodowcy, służba i klienci. Od XIV w. coraz większą rolę zaczęły odgrywać chorągwie ziemskie, gromadzące rycerstwo poszczególnych województw i ziem pod dowództwem najwyższych lokalnych dostojników, najczęściej wojewodów. Każdy rycerz musiał zadeklarować, w której chorągwi będzie walczył i przestrzegać tej zasady pod groźbą kar. Oba systemy organizowania armii rycerskiej długo jeszcze w Polsce współistniały obok siebie. Przykładem jest najsłynniejsza z naszych kampanii wojennych - wielka wojna z Zakonem Krzyżackim i bitwa pod Grunwaldem stoczona 15 lipca 1410 r. Nasz największy średniowieczny dziejopis - Jan Długosz, żyjący zaledwie jedno pokolenie później, w swym wiekopomnym dziele „Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego” opisał przebieg tej bitwy i całej wyprawy. Zwrócił on uwagę na symbolikę wojskową. Zdobytym pod Grunwaldem chorągwiom krzyżackim poświęcił nawet osobne, ilustrowane dzieło pt.
Banderia Prutenorum ”. Spod pióra lub z najbliższego otoczenia Jana Długosza wyszedł także pierwszy polski herbarz, czyli „Klejnoty”. Dzięki tym źródłom możemy w dosyć dokładny sposób odtworzyć ówczesną polską, i nie tylko polską symbolikę wojskową. Pod Grunwaldem Polacy podnieśli 50, zaś Litwini 40 chorągwi przeciw 51 chorągwiom krzyżackim. spośród tych 50 znaków polskich 17 było ziemskich, jedna królewska, jedna nadworna, jedna należała do zaciężnych Czechów i Morawian a trzy - do lenników Polski, książąt mazowieckich. Pozostałe 27 chorągwi polskich to tzw. chorągwie rodowe. Najważniejszą z polskich chorągwi była oczywiście wielka chorągiew ziemi krakowskiej. Była ona czerwona z Orłem Białym w koronie. Najprawdopodobniej miała kształt gonfanonu - była po stronie swobodnej wycięta w jeden lub kilka długich rogów czyli stref w kształcie trójkątów albo prostokątów. Była to zapewne nie tylko najważniejsza, ale i największa rozmiarami z polskich chorągwi użytych w bitwie pod Grunwaldem. Obok niej funkcjonowała w XV w. druga, mniejsza chorągiew królewska z orłem określana jako królewski proporzec. Stylizacja orła na wielkiej chorągwi Królestwa zapewne przypominała tę znaną z nagrobka Władysława Jagiełły na Wawelu. Znak chorągiewny ziemi krakowskiej był zarazem chorągwią króla i Królestwa Polskiego. Oddział rycerstwa walczący pod tą chorągwią był najliczniejszy w całej armii i doborowy. Obok rycerstwa krakowskiego włączono doń bowiem także najbardziej znanych, najdzielniejszych rycerzy, o największym doświadczeniu wojennym i turniejowym z obszaru całego Królestwa. Był wśród nich np. Sulimczyk Zawisza Czarny z Garbowa oraz 8 innych, tzw. przedchorągiewnych, rycerzy chroniących naczelny symbol Królestwa. Dowódcą chorągwi krakowskiej był Zyndram z Maszkowic, którego Długosz niesłusznie kreuje na dowódcę całej armii polskiej. Chorążym dzierżącym drzewce był zaś Marcin z Wrocimowic. To właśnie tę chorągiew król Władysław Jagiełło uroczyście rozwinął na znak rozpoczęcia wojny w dniu 9 lipca 1410 r., po wkroczeniu w granice państwa krzyżackiego. To jej zaciekle bronili najdzielniejsi polscy rycerze przed doborowymi hufcami krzyżackimi, z wielkim męstwem i poświęceniem podnosząc ją z ziemi w zamęcie bitwy. Większość polskich rycerzy walczyła pod Grunwaldem pod znakami ziemskimi. Były to chorągwie z herbami ziem: poznańskiej, kaliskiej, sandomierskiej, kujawskiej, sieradzkiej, łęczyckiej, wieluńskiej, ruskiej, dobrzyńskiej, lubelskiej, przemyskiej, chełmskiej, podolskiej (na 3 chorągwiach) oraz halickiej. Jako drugą po krakowskiej wymienił Długosz chorągiew zwaną Gończą z podwójnym jagiellońskim krzyżem w polu błękitnym na proporcu. Była to zapewne własna, niejako prywatna albo nadworna chorągiew królewska, skupiająca tzw. harcowników rozpoczynających bitwę lub straż przyboczną króla. Podobny charakter miała trzecia chorągiew - z litewską Pogonią, która skupiała rycerzy - dworzan strzegących króla. Najbardziej dyskusyjna jest w literaturze istota tzw. chorągwi rodowych pod Grunwaldem. Według ostatnich ustaleń (Krzysztofa Mosingiewicza) tylko dwie z nich naprawdę skupiały rycerzy jednego rodu. Były to chorągwie Gryfów i Jelitczyków - rodów skupiających głównie średniozamożną szlachtę osiadłą w dużych lokalnych skupiskach, o szczególnie rozwiniętym poczuciu solidarności rodowej. Pozostałe 25 chorągwi z polskimi herbami rycerskimi na proporcach to w rzeczywistości, najczęściej nieduże, prywatne oddziały wystawione na koszt i przez wybitniejszych możnowładców, zarówno świeckich, jak i duchownych. Składały się one przede wszyskim z różnoherbowej drobnej szlachty, która sama nie mogła skompletować swego uzbrojenia aby walczyć w której ś z chorągwi ziemskich oraz grupy zaciężnych, sołtysów, krewnych i przyjaciół możnego dowódcy. Oprócz wymienionych herbów Gryf i Jelita, na chorągwiach grunwaldzkich widniało jeszcze 25 innych godeł szlacheckich, np. Jastrzębiec, Rawa, Strzegomia, Nałęcz, Starykoń, Leliwa...
Pod znakami królewskimi, ziemskimi i hetmańskimi
Wraz z rozwojem szlacheckiego folwarku i przemianą potomków rycerzy spod Grunwaldu w, osiadłych w swych dworkach i majątkach, handluj ących zbożem ziemian, szlacheckie pospolite ruszenie stopniowo traciło swe dawne znaczenie militarne. Już w czasie toczonej przez syna Jagiełły - Kazimierza Jagiellończyka, trudnej, 13-letniej wojny z Krzyżakami o Pomorze z lat 1454­1466, pospolite ruszenie ponosiło sromotne klęski, a jego rolę przejmowały mniejsze może, ale lepiej wyposażone, wyszkolone oraz zdyscyplinowane oddziały najemne i roty zaciężne piesze oraz konne. Najemnicy, np. Czesi, Morawianie, Niemcy czy Ślązacy walczyli pod znakami osobistymi lub rodowymi swych dowódców - kondotierów, albo herbami krajów z których pochodzili, zaś wojska zaciężne - pod znakami króla polskiego, na którego żołdzie pozostawały. Oprócz głównych chorągwi roty zaciężne posiadały także różnego rodzaju mniejsze, trójkątne proporce, służące na polu bitwy głównie jako znaki rozpoznawcze i sygnalizacyjne dla mniejszych pododdziałów. Prawdopodobnie chorągwie i proporce wykonywano w XV w. z drogiej tkaniny jedwabnej, malowanej farbami, srebrem i złotem w różnobarwne pasy, motywy heraldyczne czy religijne. Czasem motywy te były związane z heraldyką ziemską krajów pochodzenia większości żołnierzy.
W następnych stuleciach pospolite ruszenie zwoływano w zasadzie tylko w chwilach największego zagrożenia obcymi najazdami. Wtedy znów, jak pod Grunwaldem, polska szlachta ruszała do boju pod wodzą swych dostojników ziemskich, pod chorągwiami poszczególnych województw i ziem. Czyniła to jednak bardzo niechętnie i coraz gorzej. W 1454 r. pospolite ruszenie zamiast walczyć z Krzyżakami, kłóciło się z królem o nowe przywileje, po czym poniosło sromotną klęskę z rąk wielokrotnie słabszego przeciwnika w bitwie pod Chojnicami. 5 lat później król Kazimierz Jagiellończyk celowo długo zwlekał z rozwinięciem głównej chorągwi z Orłem Białym na znak rozpoczęcia wyprawy z powodu zbyt małej liczby zebranego wojska. Dobrze znana jest niechlubna postawa szlacheckiego pospolitego ruszenia w czasie rokoszu lwowskiego w 1537 r., pod Piławcami w 1648 r. czy pod Ujściem w 1655 r.
Urzędy chorążych ziemskich już od 1456 r. król obsadzał w porozumieniu z lokalnymi dostojnikami. Kandydaci musieli pochodzić z grona miejscowej, osiadłej szlachty. Na Litwie 4 kandydatów na ten urząd przedstawiały królowi sejmiki ziemskie. W XV w. król dostarczał chorążemu oręż i konia na wyprawę, a później dawał na ten cel pewne uposażenie, np. w żupach solnych czy ziemi. Przekazywał mu także, a po skończonej kampanii uroczyście odbierał, chorągiew ziemską. Przekazaniu chorągwi towarzyszyła odpowiednia przysięga. Na chorągwiach pospolitego ruszenia, tak jak dawniej, malowano lub haftowano herby poszczególnych województw i ziem, czasem wraz z objaśniającymi napisami. Wraz z rozwojem terytorialnym Polski pojawiły się na chorągwiach nowe znaki, np. czarny orzeł Prus Królewskich ze zbrojnym ramieniem wziętym z jagiellońskiej Pogoni oraz królewską koroną na szyi. Po unii lubelskiej doszły tu nowe znaki ziemskie województw ukrainnych, litewskich, inflanckich... Na pogrzebie Zygmunta Augusta w 1572 r. zaprezentowano 18 chorągwi ziemskich koronnych, 18 litewskich, 13 ruskich, jedną pruską i jedną żmudzką. Chorągwie litewskie, w przeciwieństwie do koronnych, powtarzały jeden i ten sam motyw heraldyczny - Pogoni, w różnych odmianach barwnych i z różnymi znakami na odwrocie. W większości województw i ziem był tylko jeden chorąży ziemski. Wyj ątek stanowiły tylko województwa łęczyckie i sieradzkie oraz ziemia dobrzyńska, gdzie było ich dwóch - większy i mniejszy. W Prusach Królewskich, inkorporowanych po wojnie 13-letniej, było zaś aż czterech chorążych. W hierarchii urzędów ziemskich w Koronie chorąży zajmował dosyć wysokie miejsce - po podkomorzym i staroście grodowym a przed sędzią ziemskim. Obsadzali tę godność głównie przedstawiciele średniozamożnej, lokalnej szlachty, rzadko magnaci. XVI-wieczny statut litewski wymagał, by „ chorąży, gdy będzie chorągiew dzierżył ma na sobie mieć zbroję dobrą i hełm, albo przyłbicę i broń, a koń pod nim aby był dobry, a chorągiew sam chorąży w hufie swoim na szyku i ku potrzebie ma dzierżyć i statecznie się w tym urzędzie zachować, podług cnoty i poważności ”. Oprócz generalnej chorągwi województwa, pozostającej podczas wojen pod pieczą chorążego ziemskiego, istniały także znaki i chorągwie niektórych powiatów oraz związane z nimi urzędy. Chorągwie powiatowe różniły się od wojewódzkich np. pojedynczym, a nie podwójnym rogiem, czyli wycięciem na swobodnym krańcu płachty. Chorąży ziemski rozwijał chorągiew w wojennej potrzebie oraz na przeglądach czyli okazowaniach szlachty województwa lub ziemi w miejscach i terminach wyznaczonych przez sejmy. Obecność chorągwi ziemskiej zobowiązywała zgromadzoną szlachtę do przestrzegania porządku i dyscypliny, czego zresztą nie zawsze przestrzegano. Prezentowano ją wyłącznie w odpowiednim poczcie i przy asyście najważniejszych dostojników ziemskich. Chorążowie ziemscy wraz z chorągwiami uczestniczyli w pogrzebach królewskich, a w czasie elekcji nowego władcy trzymali chorągwie na polu elekcyjnym jako znak dla gromadzącej się pod nimi szlachty.
Po unii z Litwą, w XVI w. zmieniła swą formę także najważniejsza z chorągwi wojskowych - chorągiew królewska. Polskiego Orła Białego i
litewską Pogoń zaczęto łączyć, najczęściej na tarczy czteropolowej, i ten herb umieszczać na płachcie chorągwi. Tak wyglądała chorągiew nadworna użyta na pogrzebie Zygmunta Starego w 1548 r. i chorągiew Zygmunta Augusta z 1553 r. Czasami postępowano nieco inaczej - Orzeł Biały umieszczony był na głównej stronie chorągwi, czyli tej która rozwijała się na prawo od drzewca, zaś Pogoń - na stronie odwrotnej. Takiej chorągwi użyto np. podczas pogrzebu Zygmunta Augusta w 1573 r. Na chorągwiach królewskich i państwowych z tarczą herbową Rzeczpospolitej najczęściej cała tarcza miała pola czerwone. Barwa płachty mogła być wtedy dowolna, np. biała, lub składać się z równoległych pasów białych i czerwonych, przykładowo w liczbie trzech. Po stronie swobodnej była ona wycinana w ozdobne trójkątne strefy, odpowiadające ilości pasów. Tam, gdzie mamy do czynienia z prywatną chorągwią królewską, np. podczas wjazdu weselnego do Krakowa Zygmunta III i Konstancji Habsburżanki w 1605 r., na tarczy herbowej, zwieńczonej zamkniętą koroną, umieszczano herb królewski w pełnej prezentacji heraldycznej, a więc np. z herbami Szwecji i godłem rodowym Wazów (Snopek) na środku tarczy herbowej Rzeczpospolitej oraz z orderem Złotego Runa wokół tarczy. Ta piękna, trójstrefowa chorągiew imponuje swymi rozmiarami. Obok chorągwi wspólnej, nadal w użyciu były także osobne chorągwie Polski i Litwy. Miały one nieco mniej oficjalny charakter. Chorągiew polska miała tradycyjny już motyw heraldyczny - Orła Białego na czerwonym polu. Jego stylizacja przez wieki nieco się zmieniała, od gotyckiej, poprzez renesansową, manierystyczną, barokową, aż do klasycystycznej. Zmieniały się także rodowe herby królewskie, umieszczane na piersiach polskiego orła luzem lub w specjalnej tarczy. Widzimy tu np. Kły Batorych, Snopek Wazów, Janinę Sobieskich, herb saski Wettinów (czarno-złote pasy przecięte zieloną koroną rucianą) czy Ciołka Poniatowskich. Od początków XVII w. herbowy Orzeł otrzymał ostatecznie zamkniętą cesarską koronę, symbol pełnej suwerenności państwowej, w miejsce dawniejszej otwartej, gotyckiej korony królewskiej. Osobnych chorągwi z
Orłem i Pogonią używano np. w czasie uroczystości koronacyjnych kolejnych królow elekcyjnych i podczas wypraw wojennych.
Z okresem pierwszej wojny północnej o Inflanty i panowanie na Bałtyku wiążą się początki polskiej floty wojennej i bandery morskiej. Pierwsza znana bandera polska pochodzi z okresu panowania Zygmunta Augusta, a dokładnie z 1562 r. W celu odróżnienia statków kaperskich w służbie króla polskiego od obcych użyto po prostu jednej z mniejszych prywatnych chorągwi królewskich z Orłem Białym z królewskim monogramem SA („ Sigismundus Augustus ”) na piersi. Za najstarszą banderę polską dawniejsza literatura, już od końca XVII w. uważała błędnie chorągiew z motywem ręki zbrojnej wychylonej z obłoku. Najprawdopodobniej proporzec ten, utworzony w oparciu o herb Pogoń Jagiellonów pełnił tylko funkcje znaku pomocniczego w XVI-wiecznej flocie polskiej. W XVII w. oprócz bandery z Orłem Białym ze Snopkiem Wazów na piersi używano także czasem innej jej formy - z pełną czteropolową tarczą herbową Rzeczpospolitej. To pod taką właśnie królewską banderą młoda flota polska pokonała armadę szwedzką w bitwie pod Oliwą w 1627 r.
W związku z rozrostem terytorialnym Rzeczpospolitej i wcieleniem półdzikich wschodnich pustkowi, bardzo wzrosły potrzeby obronne. Z czasem znacznie rozrosła się zaciężna zawodowa komputowa armia, przeznaczona przede wszystkim do obrony stale zagrożonych kresów państwa i wzmacniana nowymi zaciągami z uchwalanych przez sejm podatków w razie nagłej potrzeby. Dowództwo nad tymi oddziałami i zwierzchnictwo nad wszystkimi rotami zaciężnymi powierzono w 1492 r. specjalnym urzędnikom zwanym hetmanami polnymi (z niem. „Hauptmann” - kapitan, rotmistrz). Od 1503 r. zwierzchnictwo nad nimi powierzono hetmanom wielkim. Uzyskali oni ponadto uprawnienia w zakresie organizowania pospolitego ruszenia. Analogiczne urzędy wojskowe powstały wkrótce i na Litwie. Ich samodzielność wojskowa i rola polityczna, majątki oraz autorytet wśród szlachty stopniowo rosły w miarę wzrostu liczebności tych formacji, kolejnych wojen i osłabienia władzy królewskiej oraz skuteczności sejmu. Wśród hetmanów koronnych i litewskich XVI i XVII stulecia widzimy całą plejadę wyśmienitych wodzów, strategów, dalekowzrocznych polityków: Jan Tarnowskiego, Jana Zamoyskiego, Stanisława Żółkiewskiego, Jana Karola Chodkiewicza, Stanisława Koniecpolskiego, Jerzego Lubomirskiego, Jana Sobieskiego i wielu innych. To właśnie zawodowe oddziały podległe hetmanom rozsławiły oręż polski wielkimi zwycięstwami pod Kircholmem, Kłuszynem, Chocimiem i Wiedniem. Była to przez kilka stuleci najważniejsza i najlepsza część naszej armii.
Chorągwie i proporce wojskowe hetmanów w swej symbolice nawiązywały albo do symboliki państwowej Polski (w armii koronnej) lub Litwy (w armii Wielkiego Księstwa), czasem z dodatkowymi motywami militarnymi, albo też wykorzystywały rodowe godła hetmanów. Z XVI- wiecznego opisu znamy główną chorągiew hetmana litewskiego. Posiadała ona cztery strefy i przedstawiała litewską Pogoń na tle lazurowym, na odwrocie zaś
  • postać św. Stanisława. Zachowało się, zarówno z okresu wcześniejszego, jak i późniejszego, kilka mniejszych chorągwi hetmańskich z ich godłami rodowymi, np. XVII-wieczna chorągiew hetmańska z herbem Potockich. Znaki rodowe umieszczano przede wszystkim na mniejszych chorągwiach i proporcach wodzowskich, dla głównych płacht rezerwując symbolikę państwową. Herby szlacheckie widnieją także na tzw. tarczach trofealnych upamiętniających najwybitniejszych wodzów.
Z instytucją hetmana wiążą się także nowe, charakterystyczne znaki wojskowe i symbole dowódcze. Najważniejszym symbolem władzy hetmanów nad armią były oczywiście buławy. Ozdobna buława z kolistą głowicą na prostym, niezbyt długim trzonku to nowożytne wcielenie odwiecznej broni człowieka - maczugi. Ceremonialną funkcję symbolu władzy ozdobne buławy pełniły już w głębokiej starożytności w Egipcie i Mezopotamii. Do szczególnego znaczenia symbol ten doszedł w kręgu indyjsko-persko-arabskim. Do nas buławy dotarły za pośrednictwem Turków Osmańskich, w których wojskowym imperium były popularnym symbolem władzy, rodzajem berła wysyłanym przez sułtana swoim lennikom, np. hospodarom mołdawskim i książętom siedmiogrodzkim. Pierwszą buławę miał, zgodnie z tradycją, przywieść do Polski król Stefan Batory, były książę węgierskiego Siedmiogrodu. Jako symbol władzy hetmańskiej nad wojskiem buławy rozpowszechniły się w Polsce od czasów właśnie Stefana Batorego. Występowały w różnej formie, początkowo wykonywane za granicą na sposób węgierski, następnie spotykamy buławy typu tureckiego i ormiańskiego roboty krajowej, a z rzadka - perskie, rosyjskie, a nawet tatarskie i kozackie. Buławy w czasie pokoju przechowywano w skórzanych futerałach w hetmańskich skarbcach. Na wojnie, podczas urzędowania „na pokojach” lub pod namiotem buława spoczywała na stoliczku na ozdobnej poduszce. Czasem na polu bitwy przy jej pomocy dawano sygnał do ataku i określano kierunek natarcia. Buławy typu ormiańskiego, wykonywane w XVII i XVIII w. przez ormiańskich złotników we Lwowie, kute z żelaza lecz nabijane złotem, turkusami (przynoszącymi podobno szczęście w boju) i rubinami, miały w trzonku ukryty dziryt, dający się na śrubie przytwierdzić do stopki trzonka. Uzbrojona tak buława mogła być użyta w boju w bliskim starciu. I bez tego dzirytu mogła być groźną bronią. Wiemy np., że hetman kozacki Piotr Konaszewicz-Sahajdaczny zwalił z konia wodza strzelców moskiewskich Buturlina, uderzając go w głowę buławą otrzymaną od królewicza Władysława Wazy. Buławy typu tureckiego z kolei pokryte były grubą, cyzelowaną we wzory roślinne i złoconą blachą srebrną, suto sadzoną turkusami i nefrytem. Te rosyjskie miały gruszkowatą, w środku przewężoną głowicę. Wszystkie były bogato zdobione. Niejeden hetman przekazał swą buławę jako wotum po zwycięstwie np. klasztorowi jasnogórskiemu.
Odpowiednikiem buławy hetmańskiej na niższych szczeblach dowódczych w ówczesnej armii polsko-litewskiej były oficerskie buzdygany, także wzorowane na egzemplarzach orientalnych, perskich i tureckich.
Buzdygany miały gałkę nieco mniejszą, gruszkowatą, podłużnie karbowaną. Używali ich przede wszystkim pułkownicy i niżsi oficerowie. Podobnie jak buławy, były one oznaką władzy dowódczej, narzędziem sygnalizacyjno- rozkazodawczym na polu bitwy, a w razie potrzeby - ręczną bronią obuchową.
Obok buławy, choć rzadziej, w symbolice hetmańskiej używano także prostej, krótkiej laski wykonanej ze szlachetnego gatunku drewna, np. hebanu, czasem okutej na końcach lub złoconej. Nazywano ją regimentem. Tym razem wzorzec był zachodni - rzymski. Z takim regimentem w prawej ręce i przytroczoną buławą kazał się np. sportretować Jan Sobieski na obrazie „Zwycięstwopod Chocimiem ” w kościele w Olesku. Laski - regimentu używali także regimentarze oraz przywódcy konfederacji wojskowych. Łamano je przy rozwiązaniu konfederacji.
Wreszcie trzecia, chyba najbardziej interesująca oznaka władzy hetmańskiej to tzw. znak albo skrzydło hetmańskie. Jest to twór oryginalnie polski, nie znany innym armiom, choć w jego genezie da się oczywiście dopatrzyć orientalnych wzorców w postaci turecko-tatarskich buńczuków. Być może pewien wpływ miała tu także pradawna słowiańska tradycja stanic obozowych, przechowana pewnie gdzieś na ruskich kresach państwa? Z pewnością bezpośrednim wzorcem formy był ekwipunek ówczesnego ciężkozbrojnego jeźdźca - husarza. Oznaką obecności hetmana w obozie czy na polu bitwy było w XVII-XVIII w. skrzydło orle, strusie lub żurawie, osadzone na długiej żerdzi zwieńczonej kulą, na której kładziono hetmańską czapkę. Przy skrzydle wiązano czasem buńczuk z końskiego ogona, wstęgi biało-czerwone lub okrągłą poduszeczkę imitującą turban. W przypadku, gdy obok hetmana w armii pojawiał się także król jako naczelny wódz, towarzyszył mu analogiczny znak wodzowski, ale zakończony w inny sposób. Zamiast kuli na czapkę widzimy tu grot (u Jana III Sobieskiego) albo metalową lilię (u Augusta II). W 1 połowie XVIII w. spotykamy w ikonografii jeszcze jeden, nieco nowocześniejszy znak wodzowski. Była to długa kopia husarska z grotem i gałką przed uchwytem, pomalowana w pasy biało-niebieskie - barwy związane z ustanowionym wtedy orderem Orła Białego. Na kabłączku, widocznym pod grotem kopii, zawieszono biały buńczuk w metalowej gałce i skrzydło z czarnych strusich piór.
Polskie formacje zbrojne w XVI-XVIII w. używały także wielu innych znaków wojskowych pełniących po dawnemu funkcje symboliczne, ale i organizacyjne oraz sygnalizacyjne. Część z nich, jak najróżniejsze chorągwie, proporce i sztandary, wywodzi się od znanych nam już znaków średniowiecznego rycerstwa. Inne, jak buńczuki dowódców przybyły wraz z Turkami z dalekiego Orientu, ale dobrze zaklimatyzowały się w Polsce. Buńczuk to ogon koński zawieszony na wysokiej lasce jak chorągiew. Znak ten mógł przybierać różne formy, zależnie od godności dostojnika, przed którym go niesiono. Wielcy baszowie tureccy używali np. buńczuków ze złotą gałką i trzema ramionami, u których wisiały trzy bogato oprawne ogony końskie. Przed hetmanami wielkimi noszono czasem buńczuki dwuogonowe, zaś przed polnymi - jednoogonowe. Buńczuki oraz inne znaki wojskowe obcego, wschodniego pochodzenia najczęściej występowały oczywiście w oddziałach polskich umundurowanych i wyposażonych na obcą modłę, np. lekkiej jeździe tatarskiej czy wołoskiej.
Aż do XVIII w. nie znane było w naszej armii jednolite umundurowanie, zaś w różnych wrogich wojskach walczyły, podobnie ubrane i wyposażone, oddziały cudzoziemskiego autoramentu, np. niemieckie, węgierskie czy kozackie. Stąd owe znaki potrzebne były do identyfikacji swoich od obcych na polu bitwy. Nie sposób tu wymienić wszystkich z nich, choć może warto wspomnieć o charakterystycznych, długich proporcach noszonych na kopiach przez towarzyszy husarskich. Najczęściej składały się one z pasów białych i czerwonych lub raczej karmazynowych, czasem ozdobionych dodatkowo np. krzyżami kawalerskimi. Zwykle te proporce osiągały imponującą długość. Popularne w symbolice wojskowej XVII w. krzyże kawalerskie nawiązują w swej treści, rzecz jasna, do średniowiecznych krzyżowców i idei Polski jako przedmurza chrześcijaństwa i katolicyzmu, ostatniego, niezachwianego bastionu obrony religii katolickiej od strony „bisurmanów” (Turków), „schizmatyków” (Moskali) oraz „heretyków” (np. Szwedów). Nierzadko umieszczano na chorągwiach i proporcach wojskowych także rozmaite łacińskie lub polskie napisy oraz motywy militarne, np. skrzyżowane szable, armaty z kulami, granaty... Na tę symbolikę wpływał miał oczywiście charakter poszczególnych broni i formacji.
W późniejszej polskiej tradycji wojskowej nie widać śladów regimentu czy skrzydła hetmańskiego. Trwalsza okazała się symbolika buław, które powróciły na naramiennikach księcia Józefa Poniatowskiego jako naczelnego wodza armii Księstwa Warszawskiego, a w postaci zbliżonej do pierwowzoru - jako oznaka naczelnego wodza, marszałka Józefa Piłsudskiego i jego następców. Wojsko Księstwa Warszawskiego składało przysięgę na buzdygan wodzowski Stefana Czarnieckiego. Kawaleria i artyleria z czasów II Rzeczypospolitej używała zaś buńczuków wzorowanych na tych XVII-wiecznych. Do znaku tego powraca się także współcześnie. Warto jeszcze w tym miejscu wspomnieć o ciekawej drodze, jaką przeszedł motyw stylizowanych skrzydeł husarskich, który w 1936 r. uzupełnił znak orła wojskowego oddziałów lotniczych. Trudno zgadnąć, czy w wyborze tym kierowano się skojarzeniem piór ptasich z lotnością, czy też z niszczycielską siłą szarży zakutej w żelazo legendarnej polskiej konnicy?
Wraz z decentalizacją aparatu władzy, coraz większą rolę odgrywały w Rzeczypospolitej, już nie pojedyncze oddziały czyli chorągwie, odpowiednik dawniejszych rot zaciężnej konnicy, ale całe prywatne armie wielkich magnatów, zwłaszcza kresowych - Radziwiłłów, Ostrogskich, Zasławskich, Wiśniowieckich... Wojska te uczestniczyły w domowych waśniach i przydawały splendoru w uroczystych wjazdach do stolicy i paradach wielkich panów, uczestniczyły w prywatnych ekspedycjach zagranicznych do Mołdawii czy Moskwy, ale także broniły latyfundiów i granic Rzeczypospolitej przed Tatarami i wspierały wojska hetmańskie w trudniejszych wojnach. Służyła w tych oddziałach zwłaszcza drobna szlachta polska, litewska i ruska, występując, rzecz jasna, w barwach i pod chorągwiami z herbami własnymi poszczególnych wielkich panów. Ich organizacja, wyposażenie i symbolika wojskowa wzorowała się na wojsku komputowym Rzeczpospolitej.
Początki munduru i orła wojskowego
Zdaniem nowszych badaczy (Tadeusza Jeziorowskiego), genezy późniejszej specyficznej formy polskiego orła wojskowego należy szukać wśród niektórych nietypowych XVII-wiecznych przedstawień Orła Białego, z królewskimi regaliami w łapach. Pierwszym z tej serii był zaprojektowany przez augsburskiego złotnika Heinricha Mannlicha pełnoplastyczny ukoronowany Orzeł z paradnej zastawy stołowej króla Jan Kazimierza Wazy z 1666 r. Ptak, stoj ąc na podstawie na lewej łapie, prawą zgiętą łapą trzymając miecz z berłem, opiera się nią na nieproporcjonalnie dużym jabłku królewskim. Jabłko to symbolizuje świat i Polskę, chronioną piersią zbrojnego królewskiego orła. Trzeba więc przyznać, że nasz dumny orzełek wojskowy przeszedł niezwykłą drogę zaczynając od ozdoby stołowej zastawy aby po ponad 100 latach stać się stałym emblematem na żołnierskich czapkach. Niespokojne czasy wojen 2 połowy XVII stulecia sprzyjały tego typu militarnym przedstawieniom polskiego godła. Już 3 lata później wyhaftowano innego orła na kapturze kapy koronacyjnej króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego. Utrzymany w niezgrabnej, barokowej stylistyce orzeł ten posiada regalia królewskie - na piersi jabłko (symbol świata, panowania) a w lewej łapie berło (symbol rządzenia i dowodzenia oraz rządów sprawiedliwych). W prawej, a więc ważniejszej łapie dzierży ponadto miecz (znak gotowości do obrony kraju). Elementy symboliki wojskowej spotkały się tu z symbolami religijnymi (kapa to element stroju liturgicznego). Jedyny syn uwielbianego kniazia Jaremy nie spełnił jednak pokładanych w nim oczekiwań, nie stał się wzorem króla - rycerza w trudnych, wojennych czasach. Określenie to można za to śmiało i bez specjalnej przesady połączyć z postacią jego następcy - Jana III Sobieskiego - pogromcy Turków zwanego „Lwem Lechistanu”. Nic więc dziwnego, że z okresu panowania tego władcy pochodzi kilka podobnych przedstawień królewskiego godła, utrzymanych w wojskowej stylistyce. Spotykamy je np. w kilku dedykowanych królowi drukowanych dziełach. Do symboli regaliów i miecza dołączyła tu rodowa Janina Sobieskich przedstawiana jako rycerska tarcza. Orzeł z mieczem, tarczą i regaliami to oczywiście personifikacja króla - rycerza, obrońcy chrześcijaństwa.
Podobne przedstawienia symboliczne Orła Białego z mieczem i regaliami zna także następne panowanie - Augusta II Mocnego. Jedną z niewielu zasług tego władcy było wprowadzenie znaku orła na stałe do polskiej symboliki wojskowej. Pierwszym orłem z całą pewnością już wojskowym jest ptak umieszczony na karmazynowej chorągwi trzymanej nad królem jako naczelnym wodzem armii na przedstawieniu przegranej bitwy ze Szwedami pod Kliszowem w 1702 r. Trzyma on w łapach berło i jabłko królewskie. Podobną chorągiew widzimy na obrazie Jana Chrystiana Mocka przedstawiającym popis wojsk polskich i saskich pod Warszawą w 1732 r.
August II na początku panowania przeprowadził reformę umundurowania polskiej armii, oddziałów tzw. cudzoziemskiego autoramentu. Piechota, artyleria
  1. dragoni otrzymali wówczas jednolite umundurowanie zwane barwą. W jednym rodzaju broni pułki i oddziały różniły się szczegółami barwnymi munduru - kolorem wyłogów, wypustek, guzików. Na czarnych, trójgraniastych kapeluszach zaczęto umieszczać na wzór francuski i saski białe kokardy - jedwabne wstążki marszczone do środka. Biel stała się kolorem wojska królewskiego. Niektóre formacje już w latach 30-tych XVIII w. używały z rzadka kokard biało-czerwonych. Zwyczaj ten, który utrzymał się do powstania listopadowego, miał pewien wpływ na spopularyzowanie polskich barw narodowych w następnym stuleciu.
Wraz z unifikacją umundurowania żołnierskiego nastąpiło ujednolicenie symboliki i rozdział terminologiczny między znakami formacji pieszych i konnicy. Słowo chorągiew pozostało odtąd wyłącznie na oznaczenie znaków wojskowych używanych przez piechotę, analogiczne symbole kawalerii zaczęto zaś nazywać sztandarami. Z czasem, w XIX w., to ostatnie określenie rozszerzono na oznaczenie wszystkich chorągwi wojskowych. Chorągwie piechoty królewskiej z czasów Augusta II miały wielkie białe płachty z czerwonym obramowaniem, na których, na tle rozpiętego płaszcza gronostajowego, zwieńczonego zamkniętą koroną, umieszczano herby Polski, Litwy i Saksonii oraz monogram królewski AR („Augustus Rex”). Nieco mniejsze sztandary kawalerii narodowej, były także białe, lecz obszyte frendzlą, z tzw. chwastami, czyli sznurami ozdobnymi u szczytu drzewca. Na płachcie umieszczano monogram królewski w otoku z wieńca palmowego. Płachty przybijano wtedy do drzewca srebrnymi gwoździami. Chorągwie i sztandary mogły być tak jednolite, gdyż wraz z reformą umundurowania straciły swą dawną funkcję identyfikacyjną. Odtąd odróżniano przynależność do tego lub innego oddziału dzięki szczegółom umundurowania.
Kiedy w 1710 r., po zawierusze wielkiej wojny północnej, król August II utworzył na nowo regiment gwardii pieszej koronnej, postanowił wprowadzić na ozdobne blachy czołowe ich kaszkietów znak orła. Był to orzeł biało emaliowany, na błękitnym tle, z berłem i jabłkiem królewskim oraz tarczą herbową Wettynów na piersi. Na blasze powyżej umieszczano królewski monogram. Znalazł się tu także maszkaron otoczony półkoliście pięcioma płonącymi granatami. Całość wykonana była z ażurowej posrebrzanej blachy, której tło stanowiło czerwone sukno. Te pierwsze polskie orły wojskowe na czapkach żolnierskich zachowały się do dziś w kilku zaledwie egzemplarzach. Najstarsze zachowane w muzeach kaszkiety z orłami datuje się na około 1730 r. Orzeł ten nie jest prostą emanacją polskiego godła państwowego. Nie chodzi tu o błękitną barwę tła, którą narzuciła kolorystyka mundurowa, lecz o królewski herb rodowy i insygnia. Symbolizuje on bezpośrednie zwierzchnictwo sasko - polskiego monarchy nad formacją grenadierów. Była to formacja doborowa, złożona z najsprawniejszych i najwyższych wzrostem żołnierzy, przeznaczonych głównie do ochrony monarchy i ataków na bagnety, saska odpowiedź na „pułk olbrzymów” Fryderyka Wilhelma I pruskiego. Umundurowanie i symbolika wojskowa z czasów Augusta II przetrwała bez specjalnych zmian przez 80 lat, aż do reform Sejmu Czteroletniego. Wojskowego charakteru nie miał jednak ustanowiony mniej więcej w tym samym czasie, bo w 1705 r., przez Augusta II Order Orła Białego. Było to od początku, i jest do dziś, najwyższe polskie odznaczenie cywilne. Dowodzi tego nie tylko praktyka jego przyznawania władcom, politykom i działaczom polskim
  1. obcym, ale i stylizacja orła na tym odznaczeniu, która nawiązuje wyraźnie do oficjalnego godła państwowego, a nie do orła wojskowego.
Z początków panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego pochodzi kilka innych zabytków przedstawiających motyw wojskowego orła. Na ryngrafie oficerskim oficera gwardii pieszej koronnej z początku panowania tego władcy widzimy pod wspólną koroną dwie tarcze herbowe złączone niżej królewskim monogramem. Na prawej tarczy widoczny jest Orzeł Biały z, tradycyjnymi już dla symboliki militarnej regaliami. Na lewej - oczywiście litewska Pogoń. Na kapie ładownicy szeregowego żołnierza tej samej formacji widzimy tarczę pięciopolową z królewskim herbem rodowym Ciołek na tarczy sercowej oraz Orła Białego skwadrowanego z Pogonią. Tutaj także Orzeł dzierży królewskie regalia. Nieco inne jest ujęcie heraldyczne orła wojskowego na ładownicy żołnierza regimentu pieszego ordynacji rydzyńskiej. Spotykamy tu królewskiego orła z regaliami i herbem Ciołek na piersi na owalnej, ukoronowanej tarczy. Tej samej wersji orła z Ciołkiem i insygniami królewskimi używał na swej pieczęci jeden z rotmistrzów kawalerii narodowej. Spotykamy je także na ówczesnych chorągwiach piechoty i sztandarach jazdy.
Ujednolicone już pół wieku wcześniej chorągwie i sztandary wojskowe, cieszyły się nadal szczególnym szacunkiem. Regulamin z 1786 r. nakazuje: „Na każdym popasie i noclegu, przy wprowadzaniu i wyprowadzaniu sztandarów czyli chorągwi, kawaleria dobywa pałasze, piechota broń prezentuje. Przy złożeniu zaś na wyznaczonym miejscu trębacz lub dobosz marsz bije”. Chorąży, zwany sztandarowym: „zawsze jeździ za sztandarem i nie opuszcza go nigdy, choćby miał życie stracić ”.
Charakterystyczna była symbolika wojskowa antykrólewskiej konfederacji barskiej z lat 1768-1772. Ten ultrakatolicki, konserwatywny, ale i patriotyczny ruch, uznawany przez wielu za pierwsze polskie powstanie narodowe, wykorzystywał oczywiście na swych sztandarach przede wszystkim symbolikę religijną. Na głównej chorągwi konfederackiej widzimy krzyż kawalerski, a w nim podobiznę Matki Boskiej oraz napis „Pro fide, rege et lege” („Dla wiary, króla i prawa”). Jeśli chodzi o kolorystykę znaków, kokard i umundurowania - odrzucali oni barwę białą, związaną z królem, pozostawiając narodowy karmazyn i dokładając doń maryjny błękit. Ta symbolika maryjna będzie odtąd stale powracać w trakcie kolejnych polskich zrywów niepodległościowych, zwłaszcza tych skierowanych przeciw zaborcom - niekatolikom, czyli Rosji i Niemcom w XIX w. i ateistycznej władzy w XX w. Konfederaci barscy wprowadzili też pierwszy w Polsce krzyż zasługi wojskowej, tzw. krzyż konfederacji z motywem orła wojskowego z regaliami.
Jedną z pierwszych prac Sejmu Wielkiego było uchwalenie 8 października 1789 r. nowego etatu wojska. Zlikwidowano wtedy ostatecznie podział na wojska krajowego i obcego autoramentu, pułki przemianowano na regimenty. Już rok wcześniej sejm zalecił dla całego wojska: „ubiór oszczędny, a do podobieństwa stroju polskiego zbliżony”. Wzorem było, unowocześnione już kilka lat wcześniej, umundurowanie konnicy narodowej. Zrywał on z obcymi wzorami i, przynajmniej w teorii, nawiązywał do polskich tradycji. Polski mundur narodowy składał się odtąd z kurtki, w kolorze granatowym dla piechoty i jazdy, a ciemnozielonym dla artylerii i saperów, z wyłogami w kolorach zróżnicowanych w zależności od formacji, z przewagą jednak barwy karmazynowej lub pąsowej.
11 marca 1791 r. zakończono reformę umundurowania wprowadzeniem w regimentach piechoty, w miejsce trójrożnego kapelusza z czasów saskich, wysokich kaszkietów. Na ich blasze czołowej miano umieszczać polskiego orła specjalnego, wojskowego wzoru. Zachowało się kilka egzemplarzy orłów wojskowych z tego okresu. Są one masywnymi odlewami mosiężnymi o wymiarach około 60 x 80 mm. Orzeł na czapce dzierży w łapach królewskie regalia, a na piersi lub specjalnej owalnej tarczy, zamiast herbowego Ciołka, umieszczono królewski monogram Stanisława Augusta - litery SAR (skrót od „Stanislaus Augustus Rex”). Cechą charakterystyczną orłów z ówczesnych wojskowych czapek jest mało heraldyczny kształt, nieregularne rozwarcie skrzydeł i przegięcie szyi ku lewemu boku, a przez to naturalistyczne ukazanie ptaka jak gdyby w locie. Istnieją drobne, lecz istotne różnice w detalach tych orłów. Na głowie większości spoczywa zamknięta gotycka korona, ale niektóre mają koronę otwartą, nie stosowaną już w oficjalnej heraldyce państwowej od dobrych 150 lat. Ta korona nie posiada krzyżyka, może więc to próba celowego zeświecczenia? W łapach orły te dzierżą berło i tarczę lub berło i wieniec wawrzynu. Mniej więcej w tym samym czasie na klamrze pasa jeźdźca z kawalerii narodowej pojawił się nietypowy orzeł - skręcony w drugą stronę, z mieczem i jabłkiem w łapach. Ten miecz to symboliczny dowód na wzrost nastrojów wojennych i przygotowania do obrony dzieł Sejmu Czteroletniego przed spodziewaną agresją ościennych potęg. Ostatecznie sejmowi temu nie udało się sformować, wyposażyć i wyszkolić wymarzonej stutysięcznej armii - zabrakło czasu i pieniędzy. Nie dokończono też zapewne reformy umundurowania i wymiany czapek wojskowych we wszystkich oddziałach do chwili wybuchu wojny z Rosją w obronie Konstytucji 3 maja na wiosnę 1792 r. Zdążono jednak przekazać świeżo sformowanym oddziałom nowe chorągwie, na których wojskowy orzeł, bez żadnych dodatkowych znaków na piersi, trzyma w łapach miecz i berło. Drzewca tych chorągwi zwieńczono ażurowymi grotami ze złoconego brązu, wewnątrz których znajdowały się posrebrzane orły, w stylizacji podobnej jak na chorągwiach. Wymieniono na nowe także groty drzewców starych chorągwi (stare posiadały inicjał królewski SAR). Te, zdawałoby się kosmetyczne zmiany, dowodzą wyśmienicie, w jaki sposób zaczęto wtedy postrzegać wojsko polskie - jako narodowe, a nie królewskie.
Wojna 1792 r., choć w obliczu przeważających sił wroga bez szans na zwycięstwo, była jednak doskonałym sprawdzianem dla świeżo zreformowanej i powiększonej armii polskiej. Świeżo wyprodukowane blaszane orły wojskowe okryły się wtedy po raz pierwszy chwałą w kilku bitwach, np. pod Dubienką czy Zieleńcami. W związku z tymi wydarzeniami król Stanisław August ustanowił pierwsze polskie, funkcjonujące do dziś, odznaczenie wojskowe, przyznawane za zasługi na polu bitwy, order określany łacińskimi słowami Virtuti Militari („ Cnocie wojskowej”). Po bitwie pod Zieleńcami 18 czerwca 1792 r. król rozdał zasłużonym owalne medale złote i srebrne z monogramem królewskim SAR zwieńczonym zamkniętą koroną na awersie, a dewizą orderową „ Virtuti Militari”. Po obu stronach medalu umieszczono u dołu gałązki palmowe przewiązane wstążką - symbol zwycięstwa, radości, powitania. Jednym z pierwszych nagrodzonych był dowódca spod Zieleniec, królewski bratanek, książę Józef Poniatowski. Po zniesieniu tych odznaczeń przez Targowicę, król wydał odznaczonym antydatowane patenty zmieniające nieco kształt odznaczenia. Order otrzymał wtedy kształt polskiego krzyża kawalerskiego, nawiązujący oczywiście do znaków husarskich. Miał on być czarno emaliowany, a na środku mieścić polskiego Orła Białego w tradycyjnej stylizacji wojskowej, a więc z regaliami - berłem i jabłkiem w szponach. Na odwrocie umieszczono litewską Pogoń i królewskie inicjały wraz z tytulaturą SARP („ Stanislaus Augustus Rex Poloniae ”).
Insurekcja Kościuszkowska 1794 r. to ostatni moment swobodnego manifestowania polskiej symboliki narodowej w wojsku przed ostateczną klęską rozbiorów. Regularne jednostki wojska polskiego poszły do powstania pod dawnymi sztandarami i z blaszanymi orzełkami na czapkach. Widać jednak już wtedy pewien chwilowy odwrót od tradycyjnej symboliki narodowej, być może pod wpływem rewolucji francuskiej. Na pieczęci powstańczej Naczelnik Kościuszko kazał umieścić tylko dewizę „Wolność, Całość i Niepodległość”. Zabrakło tu orła. Nie ma go także na sławnej karmazynowej chorągwi kosynierów krakowskich z napisem „Żywią y bronią”. Godło państwowe zastąpił tu stylizowany snop zboża oraz skrzyżowane kosa i pika, otoczone wieńcem laurowym. Są to oczywiste odniesienia do chłopskiego pochodzenia tych żołnierzy. W radykalnie republikańskich środowiskach miejskich doby Insurekcji 1794 r. posługiwano się także symboliką importowaną z jakobińskiej Francji - trójkolorowymi kokardami (błękitno-biało-czerwonymi) oraz motywem czapki frygijskiej, która w polskich warunkach szybko stała się krakowską czapką rogatywką.
Legiony polskie utworzone w 1797 r. we Włoszech, formalnie podlegały władzy marionetkowej Republiki Lombardzkiej i dlatego nie mogły w sposób wyraźny nawiązywać do polskiej przedrozbiorowej symboliki wojskowej. Pozostawiono im tylko polski mundur, komendę i organizacj ę, przy szlifach w barwach włoskich i francuskiej kokardzie z pękiem włosia zamiast orzełka na kaszkietach. Na sztandarach oddziałów legionowych dawne polskie symbole zastępowały teraz np.: czapka frygijska, kogut galijski ciskający gromy czy narzędzie do ustalania poziomu - symbol równości w wieńcu laurowym. Ich dowódca, generał Jan Henryk Dąbrowski na klamrze pasa umieścił jednak wizerunek polskiej rogatej czapki i szabli z orlą rękojeścią - taką namiastkę narodowej symboliki.
Rok 1807 - rok nadziei na odbudowę niepodległej Polski po zwycięstwie Napoleona nad Prusami, zaowocował odrodzeniem polskiej symboliki narodowej w formowanym wtedy spontanicznie wojsku. Na chorągwi kwatery głównej generała Dąbrowskiego, który jako pierwszy przystąpił do odbudowy narodowej armii, umieszczono Orła Białego w stylizacji klasycystycznej z mieczem i jabłkiem. Książę Józef Poniatowski, zwierzchnik tworzonej armii Księstwa Warszawskiego podtrzymał tę decyzj ę, zmieniając jednak miecz w szponach orła na, maj ące dłuższą tradycję w wojsku przedrozbiorowej Rzeczpospolitej - berło. Sztandary pułkowe, wyświęcone i uroczyście rozdane oddziałom 3 maja 1807 r., posiadały znak orła w dwu różnych wersjach. Na niewielkich rozmiarów amarantowych płachtach widniał opisany już orzeł wojskowy z insygniami, aplikowany z sukna lub haftowany jedwabiem oraz napisy z nazwą i numerem pułku, zaś na szczycie drzewca - duży, pełnoplastyczny, srebrny orzeł w koronie. Nawiązuje on oczywiście do dawnego polskiego godła państwowego, ale także do, popularnych w tej wojennej epoce, orłów rzymskich legionistów. Całe sztandary nazywano wtedy orłami. Blaszany orzełek, początkowo w stylizacji zbliżonej do tej na sztandarach, powrócił też od razu na czapki wojskowe. Było to zjawisko raczej oddolne, nie normowane żadnymi przepisami, które mówiły tylko o kokardach i krzyżach. W oddziałach artylerii umieszczano go na skrzyżowanych lufach armatnich. Czasami orła otaczano wieńcem laurowym lub umieszczano w centralnym polu tzw. kokardy, wykonanej również z blachy metalowej na wzór tych jedwabnych. Kiedy indziej umieszczano orły na tzw. półsłońcach. W 1807 r. przywrócono w Księstwie Warszawskim order wojskowy Virtuti Militari według poprawionego wzoru z 1792 r., a więc z orłem i regaliami. Symbolikę polskiego orła wojskowego eksponowano także w tym okresie na innych przedmiotach, np. winietach patentów orderowych, odznace Korpusu Kadetów, klamrach pasów, ładownicach, ryngrafach, pieczęciach pododdziałów, szpadach, siodłach i innych elementach umundurowania i wyposażenia żołnierzy oraz oficerów. To dowód na wyraźne manifestowanie czysto polskiego charakteru wojska Księstwa Warszawskiego. Oficjalne pieczęcie państwowe i monety zawierały bowiem herb podwójny sasko - polski. Polskie były także barwy mundurów żołnierzy, granatowo - amarantowe oraz białe kokardy. Nowe przepisy mundurowe z 1810 r. wprowadziły po raz pierwszy orła (w wersji z regaliami) na guziki, na razie tylko generałów i sztabowców. Ta tradycja się utrzymała.
Ostatnie lata istnienia Księstwa Warszawskiego przyniosły jeszcze jedną bardzo istotną zmianę w kształcie polskiego orła wojskowego. Utracił on insygnia królewskie i złączonymi nogami przysiadł na specjalnej tarczy, tzw. tarczy amazonek. Motyw ten nawiązuje do tzw. pelty, czyli małej i lekkiej tarczy pochodzenia azjatyckiego, wykonywanej z drewna lub plecionki wierzbowej obciągniętej skórą, okrągłej, z jednym lub dwoma charakterystycznymi wycięciami w kształcie półksiężyca. Od V w. pne. tarcz takich używała lekkozbroja piechota grecka, czyli tzw. peltaści. Mitologia połączyła je z legendarnymi kobietami - wojowniczkami. Motyw tarczy amazonek przypomniało francuskie malarstwo klasycystyczne już za czasów Ludwika XIV. Nie znamy przepisów wprowadzających tę zmianę w wojsku polskim. Z pewnością wzorem były tu francuskie orły cesarskie na czapkach wojskowych, które przeszły podobną drogę w latach 1810-1812. Być może reformę tę da się powiązać ze wzrostem nastrojów patriotycznych w przeddzień wyprawy Napoleona na Rosję w 1812 r. Oficjalnym celem tej wojny w cesarskiej propagandzie miała być wszak odbudowa dawnego Królestwa Polskiego. Zmianę kształtu orła francuskiego i polskiego na wojskowych nakryciach głowy wywołała praktyczna chęć lepszego wyeksponowania numerów pułkowych i powiązania ich z naczelnym symbolem wojskowym. Reforma ta była stopniowa. Na czapce podoficera 2 pułku piechoty Księstwa widzimy orła wojskowego w starym stylu, a więc z regaliami, a pod nim - wspaniałą, dużą, złoconą tarczę amazonek. Na rogach ma ona dwie lwie głowy oraz spadające do dołu gałązki wawrzynu. Szlaki ozdobione są gwoździami. Owe lwie głowy, oczywisty symbol męstwa i gałązki symbolizujące zwycięstwo występują także na kilku innych zachowanych egzemplarzach polskich orłów wojskowych z lat Księstwa Warszawskiego. Zniknęły z tarczy amazonek z chwilą jej miniaturyzacji, zmieniając się w okrągłe czwórlistne zakończenia. Sam kształt pelty, po zmniejszeniu lepiej pasujący do rozmiarów orła wojskowego, podobnie jak jego klasycystyczna stylizacja i sposób połaczenia z tarczą pozostały. Ten wzór polskiego orła wojskowego przetrwał klęski Napoleona pod Moskwą, Lipskiem i Waterloo i powrócił na kaszkiety żołnierzy armii Królestwa Polskiego z lat 1815-1831. Jego, dopracowana wtedy forma, w niemal niezmienionej postaci obowiązuje do dziś. Obrosła chwałą kolejnych powstań i wojen, przetrwala narodowe klęski oraz zmiany oficjalnego godła państwowego. Skromny, lecz ładny klasycystyczny orzełek wojskowy siedzący na tarczy amazonek, w trzech odmianach - orła piechoty, marynarki i lotnictwa, po przywróceniu mu korony przepisami z 1993 r. nadal służy polskim żołnierzom za naczelny symbol wojskowy.
TOMASZ PIETRAS