Niczym okruchy historii wynajduje Arkadiusz Wasilewski zdjęcia obrońców ojczyzny z września 1939 r. Zaduszki to dobry czas, by wspomnieć tych bohaterów - podkreśla.Troje młodych ludzi na dobrze zachowanej fotografii z ostatnich przedwojennych dni. W środku stoi dziewczyna, po bokach młodzi żołnierze, jeden z nich to kapral z 10. Brygady Kawalerii Stanisława Maczka. Zdjęcie zrobiono w Bielsku Białej. Być może młodzi są rodzeństwem. Dla mnie to zdjęcie jest świadectwem epoki. Bo właśnie tacy ludzie stanęli wówczas do walki w obronie ojczyzny
Arkadiusz Wasilewski
Arkadiusz Wasilewski od ponad 10 lat zbiera fotografie żołnierzy broniących Polski we wrześniu 1939 r. Zdopingowała go do tego historia członków rodziny. Pradziadek żony był policjantem w przedwojennym Piotrkowie. Zginął w sowieckim obozie jenieckim w Ostaszkowie.Z kolei dziadek pana Arkadiusza, starszy strzelec Józef Wasilewski, we wrześniu 1939 r. został wcielony do 41. Pułku Strzelców Suwalskich. Przedostał się pociągiem do Warszawy i walczył w rejonie ulic Filtrowej i Grójeckiej, bronił też Pól Mokotowskich - opowiada pan Arkadiusz, pokazując zdjęcie umundurowanego dziadka. Po upadku stolicy Józef Wasilewski dostał się do niewoli, potem trafił na roboty w Niemczech. Po wojnie wrócił w okolice Suwałk i często w czasie wakacji opowiadał wnukowi o kampanii wrześniowej. - To zachęciło mnie do zbierania pamiątek po polskich żołnierzach. Robię to z szacunku do tych ludzi i ich czasów dodaje.
Starszy strzelec Józef Wasilewski
„Nasz najukochańszy Janek padł w obronie ojczyzny we Lwowie 17.IX.1939 r. Odszedł przedwcześnie, by być naszym opiekunem w Niebie. Cześć Jego pamięci. Matka” - ta przejmująca dedykacja widnieje na odwrocie portretowego zdjęcia młodego chorążego. Pod nią dopisek: Bytom, 1.III.1946 r. Arkadiusz Wasilewski za symboliczną kwotę kupił tę fotografię od nauczyciela ze Śląska, który tłumaczył, że po wojnie z zajętego przez ZSRR Lwowa ludzie wyjeżdżali właśnie między innymi do Bytomia. Nauczycielowi zależało, żeby zdjęcie nie uległo zniszczeniu, sam jednak nie miał gdzie go trzymać. - Bardzo je cenię, bo jest dowodem tragicznych losów pojedynczych ludzi i całego kraju uważa kolekcjoner. - Dla mnie te fotografie są jak jesienne liście. Tak kojarzy mi się cały wrzesień 1939 roku.
W zbiorach koszalinianina są też zdjęcia dramatyczne: płonące przedpola Warszawy, zniszczony Gostyń w Wielkopolsce, jakiś zrujnowany most. I te najtragiczniejsze obrazy: na jednym widać poległych obrońców Grudziądza, na innym -żołnierzy piechoty i artylerii kopiących groby dla kolegów. Atmosferę czasu wojny i ostatnich lat pokoju oddają listy i żołnierskie dokumenty. Jest wśród nich datowany na 26 lutego 1938 r. list żołnierza służącego w twierdzy Modlin. Pisał go do dziewczyny mieszkającej w Krakowie. Żołnierz chwali się wyjazdem do Warszawy: w kinie zobaczył film „Ślepy zaułek” z kultową amerykańską aktorką Sylwią Sydney. Inne pamiątki: kartka z kalendarza z 2 września 1939 r. z reklamą huty Baildon i potwierdzenie dokonanej tuż przed wybuchem wojny wpłaty abonamentu radiowego. Wymowne zestawienie: wydana w lecie 1939 r. przez Ligę Popierania Turystyki broszura zachęcająca do wypoczynku w polskich wczasowiskach i egzemplarz wydrukowanego w październiku przez hitlerowców propagandowego pisma pokazującego postępy niemieckiej piechoty w Polsce. Jest i inne, odrażające świadectwo epoki: rozmówki niemiecko-polskie, które dostawali żołnierze niemieccy wkraczający w 1939 r. do Polski. A tam przetłumaczone na potrzeby najeźdźcy zwroty: „zawiążę wam oczy” czy „stawiający opór zostaną natychmiast aresztowani”.
W zbiorach Wasilewskiego są też przedmioty z wojskowego wyposażenia: gwizdek dowódcy, żołnierskie maszynki do golenia, medaliki, guziki, wyprodukowana w 1933 r. menażka z wygrawerowanym imieniem Mieczysław. W wyszukiwaniu pamiątek po obrońcach ojczyzny bardzo pomocny jest Internet. Dzięki temu do kolekcji trafiają także przedmioty z zagranicy. Polski bagnet wzór 29 został znaleziony na strychu w Niemczech. Przywiózł mi go zaprzyjaźniony kolekcjoner - tłumaczy Arkadiusz Wasilewski dodając, że drugi bagnet dostał od Polaka mieszkającego we Francji. - Był w Mielnie na wakacjach. Chciał, żeby pamiątka po polskim żołnierzu wróciła do kraju. Przyjąłem ją z pełnym szacunkiem.
JAROSŁAW JURKIEWICZ
Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń